Hej! Wczoraj już nie zajrzałam do was
, pomimo tego że obiadu nie trza było gotować
, bo męża nie ma. Przed 11.00 poszłam do przychodni po L4 (1,5 km w jedną stronę), wróciłam do domu spocona (strasznie gorąco wczoraj było), chwilę odpoczęłam i zaniosłam zwolnienie do szkoły. Z małym była teściowa.Wróciłam do domu i za chwilę telefon ze szkoły, że muszę odebrać L4 bo jest źle napisane
Okazało się, że w czasie mojego macierzyńskiego zmieniła się nazwa pracodawcy i muszę lecieć poprawić zwolnienie z powrotem do przychodni
No i co miałam zrobić?? Znów poszłam, przepraszałam baby w przychodni, oczywiście się nasłuchałam, że jak moglam nie wiedzieć, że jest zmiana
Dopiero jak babsztyle usłyszały, z jakiej szkoły jestem, to stosunek do mnie się zmienił (pewnie zastanawiały się czy nie uczę którejś dzieciaka, bo baby z mojego osiedla są
). I zrobiło się miło
W końcu zaniosłam L4 do szkoły, po drodze porozmawiałam z dyrektorami i dwiema koleżankami i wpadłam do domu zmęczona. Mały spał, po drzemce obowiązkowy spacer. Jak wróciłam o 19.00 myślałam, że wyzionę ducha
Do tego straszliwie rozbolał mnie żołądek a ja sobie uzmysłowiłam że zjadłam 4 kromki chleba przez cały dzień i nic więcej
.