bozenka moj tez pzechodzil trzydniowke w pazdzierniku okropnie goraczkowal zal mi go bardzo bylo i wymiotowal a po trzech dniach dostal plamy na brzuszku i juz bylo wszystko dobrze cale szczescie ze wtedy o sepsie nie slyszalam bo bym chyba ze strachu do gory nogamu juz lezala moj teraz spi jak tylko sie obudzi idziemy na spacerek sloneczko wyszlo ladne
kasiekk fotki z arbuzem rewelacja:) z malinami też:) ja musze matiemu owoce przemycać w sokach:) w arbuza tylko palce wbija;)
kasiekk a Twój mąż pracuje za granicą? na pewno ciężko Ci tak. ja po 8 godzinach z Matim jestem padnięta a co dopiero całą dobę, aż strach pomyśleć jak to będzie jak kiedyś wyślą go na misję...
dziękujemy Maggie ale fajne masz zdjęcia w podpisie jak to zrobiłaś że latają te serduszka???
Matikasia Twój synek to duuży chłopak
matikasia tak pracuje za granicą, w tej chwili w Austrii,a ja cały dzień i noc z małym,nie jest tak źle choć czasem mam juz dość
a Twój mąż wojskowy??? mój kiedys pracował w wojsku jako nadterminowy ale się zwolnił jak dostał paszport niem. i odtąd jeździ do pracy za granicę
D pojechał dzis o północy a KAcper jak wstał rano to patrzył w drzwi i wołał tata tata i tak chyba z 20 razy biedulek teskni za nim,zobaczył że nie ma go to zaczął kiwać głowa nie nie i machać pa pa w kierunku drzwi,a potem odwrócił isę do mnie i też tata a ja mówie ze tata pojechał do pracy a on łzy w oczach i płakać mu isę chciało,serce sie kraja jak człowiek to widzi,a mały coraz starszy to będzie jeszcze gorzej
mam nadzieje,że znajde prace wkrótce i wtedy małż też tu poszuka i będziemy razem w końcu,mały bedzie miał oboje przy sobie
kasiekk to nie zazdroszcze Wam tej rozłąki i myślę, że mąż powinien się żegnać z małym wieczorkiem i tłumaczyć mu wszystko. wtedy wbrew pozorom on będzie to mnie przeżywał.
a mój mężuś jest żołnierzem zawodowym. dobrze nam z tym bo może i kokosów nie ma, ale i tak płacą lepiej niż w cywilu a dodatkowo pensja jest zawsze 1 go na koncie... tylko właśnie to ciągłe zagrożenie misją...
dziś byłam z Matim na pobraniu krewki i nawet nie jęknął. była taka miła pani która wszystko mu opowiadała:) potem poszliśmy do sklepu po nagrodę i musiałam zjechać jakiegoś starego babsztyla.mati latał pod kasą i się niecierpliwił, a jakaś baba matiego za rączkę i do mnie bym go puściła, a do niego, że go zabierze!!!!!!! zjechałam ją na całego, no sorki, wyrzyłam się;) ale potem dzieci mają koszmary, a ja jestem z siebie dumna, że powiedziałam co myślę i stanęłam w obronie małego;)
matikasia mąż zawsze jak wyjeżdża to żegna się z Kacprem i mówi mu ,tłumaczy,ale wiesz to jest dziecko i nie rozumie jeszcze za bardzo o co chodzi,a nawet jakbyu rozumiał to i tak będzie mu ciężko
mój dlatego m.in.sie zwolnił bo go chciali wysłać na misję,ale ja powiedziałam że absolutnie nigdzie tam go nie puszczę
co za baba,dobrze że jej nagadałaś,niepotrzebnie dziecko stresuje
a no to dobrze bo właśnie myslałam że wyjeżdża w nocy a mały nic nie wie:)
co do misji to ciężka sprawa, ja też mówiłam jak TY, ale chyba powoli zaczynam się godzić z taką możliwością bo wiedziałam z czym się wiąże związek z nim. wiadomo niebezpieczeństwo niby większe, ale o akurat siedziałby w sztabie wiec na patrole by nie jeździł. a to zawsze pewna kasa w wojsku., Twój nie wyjechał na misję ale też jest Ci teraz ciężko bo go nie ma prawda?
w środe przez 3 dni będę pilnować synka koleżanki o 5 miesięcy starszego od Mateuszka, mam nadzieję,że dam sobie rade. w sumie jakby nie było trzeba pomóc jak jest taka potrzeba. śpią mniej więcej o równych godzinach. Jutro zrobię sobie zakupy na 3 dni bo z dwójeczką to się nie wybioręWink jedynie do piaskownicy nie daleko od domu:)