Awatar użytkownika
żona
Jestem najmądrzejszy na forum!
Jestem najmądrzejszy na forum!
Posty: 1511
Rejestracja: 01 maja 2007, 17:03

28 cze 2007, 19:24

Pontoniczek jestem z Tobą całym sercem! [*] [*] [*] [*] [*]

Awatar użytkownika
__DOMI__
Forumowy szkolniak!
Forumowy szkolniak!
Posty: 1199
Rejestracja: 23 kwie 2007, 17:49

28 cze 2007, 20:29

Bardzo współczuje [*] [*] [*]

Katka
Wodzu
Wodzu
Posty: 11450
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:43

28 cze 2007, 22:22

Pontoniczku tulę Ciebie do serduszka całych sił...

[*][*][*] światełka dla Twojego Synka...

pontoniczek
Maniak forumowy
Maniak forumowy
Posty: 321
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:37

30 cze 2007, 21:21

Dziękujemy z całego serca :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

Przepraszam ale nie dam rady juz nic napisać dzisiaj.. chiałabym umrzeć naprawdę. Tak bardzo boli...

Awatar użytkownika
Aneta 30
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2137
Rejestracja: 09 mar 2007, 19:54

30 cze 2007, 22:58

pontoniczek,
wiem jak to boli to samo przeszlam ale musisz nabrac sil nie poddawaj sie musisz zyc bo masz dla kogo,a jeszcze dla nas mamusiowych aniolkow tez slonce zaswieci trzymaj sie kochana jestesmy z Tobą

pontoniczek
Maniak forumowy
Maniak forumowy
Posty: 321
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:37

01 lip 2007, 07:02

Ta noc przebiegła w miarę spokonie.. obudziłam sie tylko raz na chwilę...
Chyba czuje sie gotowa napisac o tym wszystkim.

Ogólnie chyba coraz lepiej, na tyle lepiej zeby napisać dokładnie jak to było.
Czuje sie winna temu wszystkiemu bo zamiast zaufac swojej matczynej intuicji zaufałam wszystkim dookoła.
z niedzieli na poniedziałek dostałam leciutkiego plamienia.. dosłownie kilka kropelek sluzu z krwią. Chciałam jechać od razu do szpitala ale wszyscy mnie uspakajali że spokojnie, że zdarza sie, że tego nie duzo. Nawet gin powiedział zeby nie panikowac tylko obserwować.Robert pojechał do pracy, ale mi to nie dało spokoju i jednak popołudniu pojechaliśmy do szpitala. Zbadała mnie tam babka przez usg powiedziała ze krwawienie ustało, szyjka twarda, zamknięta i ze wszystko okej. Zapytała sie mnie czy na wszelki wypadek chce zostać w szpitalu, to sie jej pytam (zamiast zaufać swojej intuicji i zostać) czy to oknieczne, ona mówi ze jesli bede lezeć w domku i brac duphaston to raczejnie bo dokładnie to samo robiłabym w szpitalu. Więc pojechałam do domu...
Krwawienie ustało faktycznie całkiem.. We wtorek popołudniu znowu szok.. Pojawiło się spowrotem, ale tym razem tak dziwnie zakuło mnie podbrzusze.. inaczej niż dotąd. Moja lekarka przyjmuje we wtorki więc szybko do niej, ubłagałam panie w kolejcezeby wpusciły mnie do gabinetu bo boje sie o dziecko. Robert wszedł ze mną ja nie byłam w stanie racjonalnie rozmawiać z gin.. on mówił za mnie..
Zbadała mnie ginekologicznie, popatrzyła na roberta a mi nie powiedziała nic. Tylko tyle że trzeba ratować dzidziusia, ze mam sie nie martwić, pecherz płodowy zszedł nisko wiec szybciutko do szpitala.. wyszłam pierwsza z gabinetu, robert zostal jeszcze na sekundkę (ona mu wtedy powiedziała, żeby mi nic nie mówić, ale pęchcerz juz w pochwie, ze jesli wyniki badań bedą złe w spitalu to niestety rodzimy)
W spzitalu przyjeli mniena oddział o 20:00 a na ginekologa czekałam do 23:30 iprzez te kilka godzin zaczełam odczuwać dośc mocne skurcze... tak bardzo sie bałam, wołałam co chwile pielęgniarki że boje sie ze rodze a oni nic nie robili. One tylko mówiły, prosze sie nie martwić, gdyby było coś złego juz byłby z pania lekarz.. musimy czekac. (juz wiedzieli ze nic sie nie da zrobić a dalej trzymali mnie w niepewności)
W końcu przyszedł lekarz i wtedy przed północą dowiedziałam się ze nie da nic sie zrobić, ze miałam POŁOWĘ porodu za sobą przed przyjęciem do szpitala (a ja nawet tego nie czułam!!!!!) i ze muszę urodzic swojego dzidziusia, bo wdało sie zapalenie (wysokie leukocyty, stan pogorączkowy, wysokie ciśnienie) i teraz muszą ratować mi życie. Całą noc przeleżałam na porodówceale skurcze ustały.
Rano przyszło kilku lekarzy i wytłumaczyli mi spokojnie wszystko jeszcze raz.. zostałam potraktowana z ogromnym szacunkiem,położne i pielęgniarki pocieszały mnie bez przerwy, bo były takie momenty ze nie mogłam złapać oddechu przy płaczu...
O 8 przyechał robert z moją mamą. Lekarz wziął go na rozmowę.. Przyszedł do mnie i powiedział ze nie mamy wyjscia, że musimy im zaufać, że bedzie przy mnie... Podjelismy decyzję o okscytocynie o 11.. o 12 byłam już pod kroplówką..
Przez cały czas monitorowali funkcje zyciowe Maksa.. Zył, wymachiwał radosnie nóżkami i rączkami, nie wiedział ze mama go wypycha na swiat po to zeby umarł... a ja to wiedziałam przez cały czas wiedziałam ze jest zamalutki zeby przeżyć i ze muszę go urodzic po to zeby umarł.. to było okropne, najgorsze w tym wszystkim..
Położne przygotowały dla niego wszystkie rzeczy tak jak dla noworodka urodzonego o czasie i nawet przywieźli inkubator.. na wszelki wypadek..
o 17 odeszły mi wody, a o 17:15 usłyszałam:
27czerwiec, godz 17:15, mimo okolicznosci gratuluję, urodziła pani pięknego syna. Boze jak ja płakałam, nie chciałam go zobaczyć, bałam sie ze pęknie mi serce. Poprosiłam tylko żeby go ochrzcili ze daję mu na imię maksymilian.. Zabrali go na oddział noworodkowy, potraktowali tak jak każde dziecko urodzone o czasie.. Robert z moją mamą poszedł do niego i był z nim cały czas.
Mnie jeszcze czekało łyżeczkowanie.. poród to pestka w porównaniu z tym.. wyłam zbólu fizycznego i psychicznego.. potem juz byłam tak zmeczona ze było mi wszystko jedno.
Maksymilianek umarł o 19:10, dostałam jego opaskę noworodkową. Jego wymiary: waga:190g, długość 20cm obw główki: 15cm.
Mama mówiła ze był bardzo podobny do roberta.. miał jego oczy i usta i nosek idługie rączki i nóżki..
Tzrymał tatusia za palec swoją malusieńką rączką :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

Robuś był taki dzielny.. przy mnie nie dał po sobie poznać jak bardzo cierpi.. cały czas ze mną, cały czas przytulał.
Kiedy wróicł z noworodków powiedział, ze dziękuje mi za syna, ze bardzo mnie kocha..
Boze a ja mam wrażenie ze to z mojej winy nie mógł sie dłuzej nacieszyć synem niz 2 godziny... Bo gdybym zaufała temu co czuje i żądała opieki od razu.. on byłby z nami. Tak myślę.

Maksa pochował szpital.. został skremowany a jego prochy z nalezytym szacunkiem rozsypane W parku pamięci w rudzie śląskiej (za niedługo tam pojedziemy)

Czekamy na wyniki badań histopatologicznych i sekkcji zwlok.. lekarz przypuszcza min ze to mogło być zatrucie ciażowe ( moje bardzo puchnące ręce i stopy i ciagłe siusianie)

Jedno jest pewne. Jak tylko dojedziemy do siebie próbujemy znów. Maks musi mieć rodzeństwo choćbyśmy mieli próbować wiele razy.

Dostalismy akt urodzenia i zgonu synka, mamy pełne prawa do wszystkich świadczeń, nawet do urlopu macierzyńskiego.
Jestem wdzieczna lekarzom i pielęgniarkom za to jak nas traktowali przez te 3 dni. I za to jak po urodzeniu potraktowali nasze dziecko..

Tylko że to tak bardzo boli... i tak pusto :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

Awatar użytkownika
Aneta 30
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2137
Rejestracja: 09 mar 2007, 19:54

01 lip 2007, 10:55

pontoniczek, przeczytalam Twoją tragedie ktora przeszliscie z mezem.Jest mi bardzo przykro ze musialas przez to przejsc wiem jaki jest bol ja moje malenstwo musialam urodzic w 31 tyg.c. Ale niestety nie bylo nam dane cieszyc sie naszym malenstwem. Nie jest tu nic twojej winy po prostu tak mialo byc macie swojego prywatnego aniolka w niebie ktory teraz nie pozwoli aby sie cos zlego przydazylo.
Teraz musicie dojsc do siebie i starac sie o dzidzie.My sie tez nie poddajemy i staramy sie o nową dzidzie narazie bez rezultatow,ale nie poddamy sie.
Tego Wam tez zycze napewno sie Wam uda miec dzidziusia.
Zycze Wam powodzenia i wytrwalosci

mal
Wodzu
Wodzu
Posty: 17507
Rejestracja: 06 mar 2007, 13:33

01 lip 2007, 11:08

Czuje sie winna temu wszystkiemu bo zamiast zaufac swojej matczynej intuicji zaufałam wszystkim dookoła.
nie szukaj winy w sobie ,zrobilas naprawde wszystko co bylo w twojej mocy....daj sobie czas na zalobe ,na placz na wogole nic mi sie nie chce ....i jesli zechcesz to pisz tu o wszystkim co cie "boli"

Awatar użytkownika
zirca
Jestem najmądrzejszy na forum!
Jestem najmądrzejszy na forum!
Posty: 1570
Rejestracja: 09 mar 2007, 18:59

01 lip 2007, 11:43

Pontoniczek, Kochana!!!!! :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: słowa nigdy nie bedą w stanie wyrazić tego co poczułam, jak przeczytałam o twoim Synku.... ja też myslałam że będę mamą w listopadzie, testowałam w tym samym czasie, co Ty. U mnie -fałszywy alarm....Pamiętam twoją radość, zdjecia twojego brzuszka....Dzielny, kochany Maluszek!!! :ico_placzek: był naprawdę bardzo silny....teraz jest już w Niebie i może właśnie bawi się z innymi Aniołkami? Może z Kruszynkami k@tki, kasiulinki, Anety i innymi dziećmi zakładają drużynę piłkarską????
Kochana, pocieszaj sie tą myślą, że te dwie krociutkie godziny, kiedy był z nami- był bardzo szczęśliwy i wiedział, że jest kochany...
Maksiu, do zobaczenia!!!!!!! {*}

Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

02 lip 2007, 09:24

pontoniczek Jestem z Tobą !

Wróć do „Kącik dla rodziców”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość