hejka
melduje że jestem i zyję... ale ledwo, ledwo
bo:
po 1. dostałam wczoraj @
i to okropnego
po 2. juz nie wiem czy to przez zeby czy z innego powodu Vikula nie śpi mi w dzien (choć marudna jak jasny gwint) a i w nocy też nie za bardzo
budzi się już trzecią noc koło pólocy i do 3 nad ranem memla te swoje paluszki i piąstki albo trze rączkami po całej buzi i coś tam mamrocze po swojemu
a potem przyśnie na trochę i gdzieś tak od 7 rano już gada na nowo i oczy jak złotówki
a ja to śpioch jestem i brak snu w nocy to dla mnie mordega
a mąz jak na złośc wział w tym miesiącu nadgodziny i juz 4 dzien jest poza domem (nawet na noc nie wraca bo i nocki wziął)... na ciotkę nie licze, a poza tym ona jak Vikula jest marudna lub płacze to się trzyma z daleka i tłumaczy, że ona nie wie jak jej pomóc
no to sobie ponarzekałam
aha, i wczoraj napisałam takiego slicznego, długiego posta i go wcięło
mam nerwa na TT i trochę minie zanim mi przejdzie... ale wieczorkiem jeszcze zajrzę... no chyba że padne po kolejnym nieprzespanym dniu Vikulki...