Kuku!!!
Mnie wlasnie ze szpitala wypuscili!!!
Juz dosyc mialam tego siedzenia tam!!!
Amalia urodzila sie w sobote 14/07!!!
Prosze bardzo, uslyszala prosby rodzicow i w weekendzik jak trzeba!!!!!
Opowiem wam wiec moja historyjke, to sie posmiejecie!!!
Na calym oddziale w szpitalu wszyscy ja znaja!!!!! hihihi!!!
Wiec bylo to tak...
Z piatku na sobote mialam skurcze przez cala noc co 30-40minut, wiec spanie bylo niezbyt!
Rano troche krwii, jak miesiaczka mi odeszlo, wiec zadzwonilam do poloznej i umowilysmy sie, ze kolo 11tej do niej pojade, zeby sprawdzila co i jak! Pojechalismy wiec z mezem (dalej mialam takie skurcze nieregolarne i nie mozna powiedziec bolesne, tylko tak mnie sciskalo!) i polozna podlaczyla mnie do aparaturki, sprawdzila, czy dzidzia jest ok! Wszystko bylo w pozadku i powiedziala mi, ze moge zaczac rodzic w byle jakim momencie, ale ze moze to potrwac w takim nieregolarnym tempie (skurcze powodowaly juz zmiany, ale poniewaz nieregolarne to za wolno!!!) i ze bede zmeczona z powodu braku snu! Dala mi wiec taka mixture poloznych (zupelnie naturalna mieszanka z jakims tam olejem, sokiem brzoskwiniowym, werwena itd) i powiedziala mi, zeby ja wypic powolutku przez godzine! Pojechalismy wiec do domu, gdzie zjedlismy sobie obiadek i ja stwierdzilam, ze zrobie sobie jeszcze pranie, zeby takiego stosu po powrocie do domu nie bylo! Najpierw pierwsze pranko bylo bez problemu, a przy drugim pralka mi sie zaciela i ani rusz!!! Musialam wszystko wyciagnac i w wannie plukac i recznie wyciskac! W miedzy czasie wypilam mixturke! ba!!!! No i w trakcie plukania pranka dostalam skurczy!
Powiedzialam wiec corze pisz na kartce co ile minut jest skurcz! Pierwsze trzy skurcze byly co 5min!!! godzina ok 16tej30 ups!!!! zadzwonilam do poloznej i umowilysmy sie za 45min w szpitalu! Chcialam skonczyc plukanko i nastepne skurcze byly juz co 3min! Skonczylam robotke i pojechalismy do szpitala! ok 17tej
W trakcie drogi nie liczylam juz co ile mialam skurcze, ale wiedzialam, ze coraz czesciej! Przez nastepne ok 30minut (30km jazdy) bylam skoncentrowana i z usmiechem podjechalismy pod szpital! Ostatni skurcz, jak juz auto bylo przed drzwiami szpitala i zanim wysiadlam spowodowal strate wod, ale glowka zamknela od razu ich wyplyw, no i na droge wlozylam podpaske wiec nie zmoczylam siedzenia! Powiedzialam mezowi, ze trace wody, wiec szybko zadzwonil na polozna, no ale mojej jeszcze nie bylo w szpitalu, wiec poprosil, zeby ktos nam otwozyl i przyszedl nam pomoc, bo on musial zaparkowac samochod pare metrow dalej! Ja wysiadlam wiec sobie sama z auta i zrobilam 10metrow do takiej barierki w korytarzu! Na niej wlasnie sie przyczepilam, czy moze lepiej zawislam i stwierdzilam, ze ani kroku wiecej zrobic nie moge, bo mi dzidzia na podloge wyskoczy!!!!
Jakies osobki zaczely wolac polozne "tutaj jakas pani rodzi, prosze sie pospieszyc!!!" No i 3 osoby przyszly z fotelem na kolkach i mi mowia "prosze sobie usiasc!" a ja na to ze nie moge! "no to idziemy powolutku", a ja ze to tez nie moge! Wzieto mnie wiec pod pachy i polozono na tym fotelu i takiej dziwnej pozycji i biegiem zawieziono do pierwszego zamykanego pomieszczenia! Tu na takim wyrku przerzucono mnie szybciutko i zciagnieto galocie i majcie! A ja zostalam z pupa zawieszona w powietrzu (robilam mostek!
) Zapytalam czy maz jest! On mi powiedzial, ze tak! Polozna (jakas nie wiem kto bo oczy mialam zamkniete) powiedziala mi, ze wloski dzidzi juz widac i po drobnym wysilku (dwukrotnym) dzidzia wyskoczyla!
W tym momencie moja polozna byla w korytarzu i ktos jej powiedzial, ze jakas pani rodzi expresowo!
Ona byla strasznie zawiedziona, bo przegapila w ten sposob moj porod!
Taka to juz byla sobie historyjka!!!
Mala wazyla wiec 2kg700 i miala 47cm! No i z powodu tej wagi to nie chcieli mnie wypuscic ze szpitala w poniedzialek i trzeba bylo poczekac az mala odzyska wage porodowa (bo zeszla na 2.5kg)!
To by bylo na tyle!