no dziewczyny
juz wam pisze...
pierw zaczelam od uszykowania siebie, opalilam sie, wloski zafarbowalam, nawet paznoklietki mialam zrobione... zamowilam bielizne, dobieralam muzyczke...proces szykowania niespodzianki trwal troszke
a gdy nastapil ten wieczor:
wygonilam T z pokoju...
za wczasu mialam kupione winko, uszykowana plytke z odpowiednia muzyczka , zwlaszcza 2 pierwsze utwory mi sie przydaly:
joe cocker i kylie minouge....
lozeczko zascielilam bordowa satynowa posciela, zapalilam kila wiekszych zurawinowych swiec, zaslonilam oczywiscie rolety ( bo to mial byc pokaz dla T a nie dla sasiadow)
, umalowalam sie, przebralam w bielizne ktora kupilam , na nia kostium aby nc nie bylo wiac,
fotel uszykowalam dla sibeie i jeden dla T....
zaprosilam go do pokoju, usadowilam, nalalam winka i kazalam siedziec i sie nei ruszac hehe
wlaczylam muzyczke i sie jej dallam poniesc
...
co prawda wczesniej juz sobie tancowalam w pokoju aby tak jako tako wyszlo ale "na sucho"
na poczatku czulam sie strasznie skrepowana, ale jakos dalam rade..heh a z czasem to musialam tez zaczac z siebie zdejmowac ciuchy...
ale jak patrzalam na wyraz twarzy i mine T to mnie jeszcze bardziejt o zachecalo i coraz bardziej czulam sie wyluzowana
T byl zachwycony , ja zadowolona ze sie udalo
nie weim czy kiedykolwiek to powtorze, ale ten jeden raz bylo warto...
teraz tylko obmyslam niespodzianke na nasza 5 rocznice
[ Dodano: 2007-07-29, 10:49 ]i mysle zeby wszystko wyszlo jak sobie planujemy to nastroj jest brdzo wazny, mi zalezalo aby wszystko bylo dopracowane idealnie, kazdy szczegol, kazda mala pierdolka...
satynowa posciel, czerwone swiecie, w odpowiednich miejscach ustawione aby poswiata byla odpowiednia, na stole akurat stal kosz z rozami od T wiec jeszcze piekniej to wszystko sie prezentowalo, do tego lsniace kieliszki i tak minimalistycznie zastawiona ława prezentowala sie swietnie