Dzien dobry!
W koncu sie tu przyczłapałam.. choc z siłami to u mnie kiepsko.
Wrocilismy wczoraj, ale trzeba blo sie rozpakowac, porzadkowac.. A poza tym była jazda z pizza hihi
Wypad był super- krotko ale baaaardzo intensywnie! Misiek sie dotlenił, ale chyba woda nie była zbyt czysta ( w rurach) bodostał małej wysypki...
uroki wiejskich klimatow..
Spalismy na wyjezdzie 3 godzinki - bo trzeba bvylo przeciez troche popic, pogrillowac, poogniskowac.. A rano - na rybki, nad jeziorko..
O 7 zjedlismy sniadanko i do wyjazdu poza tymi kanapeczkami, nie zjedlismy nic.. Wrocilismy o 18do domku. Zamowilismy pizze. O 18:20. Miala byc max za godzine. Minela 20:20.. Krzys poszedl, zadzwonil - powiedzieli ze juz Pan jedzie.. 20:40 - pizzy jak nie bylo, tak nie ma,a my wsciekle glodni, z pusta lodowka na czele
Zadzwoniłam czerwona ze zlosci i wyglodniała na maxa..
O 20:50 przyjechal Pan.. Pan wygladal jednym slowem, jakby sie z choinki urwał - przestraszony, powolny, nie umiejący wydac reszty.
Poszedl. Pizza maluuuusienka. Spalona. Tak sie wscieklam, ze kazałam Krzysiowi pakowac sie do samohodu i jechac jak najszybciej do tych debili... Porozmawiałam z kierownikiem... I wszystko skonczyło sie na tym ze zwrocili nam pieniadze i dali pyyyszna idealna pizze gratis! hihi Tak na dobry koniec ciezkiego dnia
Poczytam was pozniej, poki co, ide sie umyc i powoli pakowac, bo jutro jedziemy do Mamci Krzysia i na weselicho do Olsztyna!
Buziole!