KUlka pisze:Iza no przeciez pisze ,ze mama jest przy mnie ......
Ej ty się nie denerwuj...
przecież nie napisałam nic złego 
Jest ale pisałaś że wraca do kraju....
sejana, powrotu do zdrówka dla córeczek buziaki dla nich
Izka ja sie nie nerwuje ale ten internet pozbawia nas mozliwosci nadania zdaniom głosu hehe .... jak sie denerwuje to robie o tak 
hehe ....
u mnie dzis słonko wiec moze i dzien bedzie lepszy ...
a ja w miedzy czasie prosze o klik
tutaj http://s1.bitefight.onet.pl/c.php?uid=53994
i tutaj
http://kulka.act4trees.com/
i tutaj www.pajacyk.pl
za krew
hehe ....
u mnie dzis słonko wiec moze i dzien bedzie lepszy ...
a ja w miedzy czasie prosze o klik
tutaj http://s1.bitefight.onet.pl/c.php?uid=53994
i tutaj
http://kulka.act4trees.com/
i tutaj www.pajacyk.pl
za krew
dokładnie :)sejana, no to kręć się kręć kolo tego włefisty
ułozy sie jescze ci wszystko zobaczysz możeto jeszcze nie ten...
sejana pisze: Może zdał sobie sprawę z tego, że wychowywanie dzieci to nie przeleweki... i wogóle nie chce się ze mną spotkać... A ja przecież wiecznie go o to prosić nie mogę... Nie wiem co mam zrobić...
ułozy sie jescze ci wszystko zobaczysz możeto jeszcze nie ten...
ja tez jakos mam mniejszy kontak z moim Piotrkiem...moze to przez te sobote pamietna...niewiem...i tez mam wrazenie ze od niechcenia mi odpisuje i wogule dol...
sejana, wiem co cujesz bo wiem jakto jest...ale poczekajmy i zobaczymy...ja poki co poswiecam sie pracy...bo duzo ostatnio roboty..i dobze..
a mysle ze dobze ze flirtujesz w wfista...bo nie trzaba miec kilku "do wyboru" bo jak nie jeden to drugi... i tak trzymaj...bo przeciez nie jestes w zadnym zwiazku wiec Ci wolno i usmiech prosze
sejana, wiem co cujesz bo wiem jakto jest...ale poczekajmy i zobaczymy...ja poki co poswiecam sie pracy...bo duzo ostatnio roboty..i dobze..
a mysle ze dobze ze flirtujesz w wfista...bo nie trzaba miec kilku "do wyboru" bo jak nie jeden to drugi... i tak trzymaj...bo przeciez nie jestes w zadnym zwiazku wiec Ci wolno i usmiech prosze
tak sobie buszuję po forum prawniczym
i aż przeraża mnie jak ludzie jadą te obiety które wnoszą o wyższe alimenty!! lincz po prostu
Matko mam nadzieję, że nie trafię na jakiegoś takiego sędziego tfu tfuuuuu...
Dla mnie wydaje się logiczne - że skoro facet pracuje za granicą i zarabia dużo, mówi że będzie wysyłał tyle i tyle bo go na to stać - to niech tyle płaci... A nie koszty dziecka na pół... Bo przepraszam bardzo = ktoś się tym dzieckiem zająć musi a jeszcze nie opanowałam umiejętności rozdwojenia się żeby pracować i zajmować się dzieckiem... Wkurza mnie to polskie prawo jak cholera jasna! Tak samo to że tatuśkowie mają prawo do dzieci i tak ciężko jest ich pozbawić tych praw pomimo tego że nie wywiązują się w minimalnym stopniu z obowiązków, nie korzystają z tych praw, ba nawet nie widują swoich dzieci ani się nie kontaktują!! To tak jakby latać za kimś z tortem i na siłę mu wciskać...
Gdzie tu sens?????????
wogóle dzisiaj mam kiepski nastrój - dlatego że takie pustki wokół mnie...
I pomyśleć że miałam setki znajomych, dość dużą grupę "przyjaciół", kręgi szerokie. A teraz chcę jechać do durnego marketu bo jest promocja na pieluchy i nie mam z kim!!!!! Bo jedyne osoby z którymi się widuję to moja siostra (ale ma teraz dupiaty plan ułożony w pracy - jest nauczycielką, na dodatek teraz konferencje i jeszcze jej syn, a chrześniak mój ma komunię więc dwa razy w tygodniu jakies bzdurne spotkania w kościele
więc odpada), gocha - z którą rodziłam (ale już głupio mi ją prosić o cokolwiek czy gdzieś wyciągać bo jej facet to mnie niedługo znienawidzi!! a ja też nie chcę jej za bardzo obciążać! i tak najczęściej widuję się właśnie z nią...), aneczka - ale ona mieszka w innym mieście więc nasz kontakt jest rzadszy - no i teraz jeszcze sesję ma, no i fillus - z tym że teraz na kilka miesięcy na wygnaniu w wawie bo tam pracuje... I to by było tyle! Ano jest jeszcze jedna nieprzyjaciółka że tak powiem ;) tzn pamięta o mnie dzwoni przyjeżdza (chociaż w wawie mieszka) ale mnei wkurza bo poprawia soie nastrój moim kosztem i wogóle jest dziwna ale o tym duuużo by pisać!
Czujecie to ? 4 osoby z setek które znałam i utrzymywałam częste kontakty...
jest jeszcze garstka ludzi którzy mieszkają dalej i odzywają się od czasu do czasu także wiem ze o mnie nie zapomnieli, jest parę osób co też akurat dzieci teraz mają (dużo przez telefon gadam właśnie ze siostrą w. bo ona ma córkę 15miesięczną), a ci PRZYJACIELE z mego miasta... szkoda gadać!!!!! w życiu się nie spodziewałam... Mój "najbliższy przyjaciel" (kiedyś = dawno i nieprawda bo już wcześniej się przejechałam na tych ludziach -- jak przeprowazdiłąm się do krakowa) odkąd mam syna napisał miesiąc po jego narodzinach wiadomość na gg - gratulacje
i tyle! a nie widział mnie o hoho i jeszcze trochę bo w uk mieszkałam czas jakiś...
też moja dawna "przyjaciółka" wręcz "kochająca" mnie... odwiedziła mnie RAZ bo umóiła się z jakąś kobietą niedaleko mnie i ta kobieta pół godziny się spóźniła więc poszła do mnei rpzeczekać... miło...
ech
a najbardziej mnie dobija jak się na kogoś natknę - i te hasła że KONIECZNIE musimy się spotkać, że zadzwonią i się umówimy a potem cisza i tak za każdym razem! Ale tak mnie to już wkurza że po kolei zrywam takie znajomości i im "dziękuję za taką przyjaźń bo limit na fałszywych przyjaciół mam wyczerpany" tak to napisałam po tym jak "przyjaciółka" (kolejna) wystawiała mnie do wiatru przez dwa miechy tzn umawiała się na kontkretną datę po czym nie zjawiała się i nawet nie raczyła napisać smsa że nie przyjdzie
bo my mające dzieci to nic tylko w domu siedzimy i kisimy nasze dzieci czekając aż znajomi łaskawie sobie o nas przypomną
ale się rozpisałam... tak mnie wzięło jakoś... tak mnie to wkurza wszystko...
moje życie wcale nie zmieniło się przez syna ale przez ludzi którzy stwierdzili że skoro mam dziecko to już nieciekawa jestem zakładając to z góry bo gdyby choć sprawdzić chcieli...
Ale przynajmniej mam jasność sytuacji kto jest na prawdę przyjacielem a kto tylko rzuca słowa na wiatr , zapewnienia i słowa bez pokrycia. Całkiem jak tatusiek antka...
A dziś jedna koleżanka (piętro wyżej mieszka) mi powiedziała jakby z wyrzutem = no widzisz teraz to ty siedzisz w domu całymi dniami a mnie nie ma cały dzień w domu Nie iwem co to znaczyć miało. Bo czy to moja wina była że ona wcześniej zajęć nie miała? i teraz mnie spotyka kara siedzenia w domu? tyle że ja wcale nie siedzę tu non stop - w kinie jestem częściej niż przed antkiem, z wózkiem wszędzie łażę, nawet na zamek pojechaliśmy do chudowa, piękna okolica. I w krakowie był. I na gofry sobie chodzę. Zresztą ja go wszędzie ze sobą ciągnę bo nie lubię go zostawiać - i nie zostawiam. Ale jeśli jej to humor poprawi to owszem kibluję dobę całą w domu...
(dacie radę przeczytać więcej? bo jeszcze się do końca nie wygadałam;p;p)
jak sobie pomyślę jak wcześniej moje życie wyglądało, jakie tempo miało...
studia, wolontariatów w trzy i trochę (ech tesknie za tymi dzieciakami!) , dorywczo praca jakaś (głównie obstawianie koncertów albo jako animator zabaw, ale "zaliczyłam" tez mcdonald, teleturnieje w tvn i nawte w11 hihi ale i tak najlepsza była praca... wróżki...), szkolenia (z pierwszej pomocy - moimi kursantami byli przede wszystkim policjanci - do których do tej pory mam słabość hehe, strażacy, goprowcy, potem nauczycielki), związane z tym wyjazdy po całej polsce, wogóle podróże, zloty, koncerty, spotkania co rusz w innym mieście (albo i dziurze jakiejś). dzień miałam zapełniony całkowicie. Noce też ;)
A teraz? rano próbuję wyszarpać choć trochę snu zatykając cycem antka, potem wietrzę mu pupę i podziwiam wyczyny łóżkowe, spacerek - długi, na ławce sobie przysiadam i poczytam coś, potem obiadek, zabawa z małym, on się drzemnie, ja na komputer, kąpiel antka, masażyk = on do łóżka ja na internet, koniec dnia.
niebo a ziemia - taka różnica! na szczęście jeszcze nie nuży mnie ta rutyna - a może właśnie tego mi tzeba było? trochę spokoju? a antek jest na tyle "miniasty" i zmienia się z dnia na dzień więc wrażeń mi dostarcz mnóstwo. Wszystko codziennie opisuję na smykach. W sumie i tak mi na nic czasu nie starcza. Wiecznie mam coś w plecy
Skrzynka mailowa zawalona nie odczytanymi wiadomościami (z forum :P nie od znajomych!), burdello w pokoju (jak po sprzątam po pięciu minutach jest to samo - bo nie może być inaczej skoro jestem z antkiem w takim malym pokoju i po prostu nie ma gdzie trzymać tych wszystkich rzeczy), nie mówię o czytaniu albo oglądaniu tv (no dobra telewizji i tak nigdy nie oglądałam :P no ale przynajmniej filmów na kompie). Gdzież ten czas przez palce przelatuje? Myślę że to antkowa zasługa bo on drze sie jak tylko odwrócę głowę od niego więc jak tu zrobić cokolwiek ;)
no dobra
chyba się już wygadałam
jeszcz etylko powiem że mam czerwony nochal i jestem zła z tego powodu bo chciałam na chrzcinach ładnie wyglądać!
koniec litania! amen!
i aż przeraża mnie jak ludzie jadą te obiety które wnoszą o wyższe alimenty!! lincz po prostu
Matko mam nadzieję, że nie trafię na jakiegoś takiego sędziego tfu tfuuuuu...
Dla mnie wydaje się logiczne - że skoro facet pracuje za granicą i zarabia dużo, mówi że będzie wysyłał tyle i tyle bo go na to stać - to niech tyle płaci... A nie koszty dziecka na pół... Bo przepraszam bardzo = ktoś się tym dzieckiem zająć musi a jeszcze nie opanowałam umiejętności rozdwojenia się żeby pracować i zajmować się dzieckiem... Wkurza mnie to polskie prawo jak cholera jasna! Tak samo to że tatuśkowie mają prawo do dzieci i tak ciężko jest ich pozbawić tych praw pomimo tego że nie wywiązują się w minimalnym stopniu z obowiązków, nie korzystają z tych praw, ba nawet nie widują swoich dzieci ani się nie kontaktują!! To tak jakby latać za kimś z tortem i na siłę mu wciskać...
Gdzie tu sens?????????
wogóle dzisiaj mam kiepski nastrój - dlatego że takie pustki wokół mnie...
I pomyśleć że miałam setki znajomych, dość dużą grupę "przyjaciół", kręgi szerokie. A teraz chcę jechać do durnego marketu bo jest promocja na pieluchy i nie mam z kim!!!!! Bo jedyne osoby z którymi się widuję to moja siostra (ale ma teraz dupiaty plan ułożony w pracy - jest nauczycielką, na dodatek teraz konferencje i jeszcze jej syn, a chrześniak mój ma komunię więc dwa razy w tygodniu jakies bzdurne spotkania w kościele
więc odpada), gocha - z którą rodziłam (ale już głupio mi ją prosić o cokolwiek czy gdzieś wyciągać bo jej facet to mnie niedługo znienawidzi!! a ja też nie chcę jej za bardzo obciążać! i tak najczęściej widuję się właśnie z nią...), aneczka - ale ona mieszka w innym mieście więc nasz kontakt jest rzadszy - no i teraz jeszcze sesję ma, no i fillus - z tym że teraz na kilka miesięcy na wygnaniu w wawie bo tam pracuje... I to by było tyle! Ano jest jeszcze jedna nieprzyjaciółka że tak powiem ;) tzn pamięta o mnie dzwoni przyjeżdza (chociaż w wawie mieszka) ale mnei wkurza bo poprawia soie nastrój moim kosztem i wogóle jest dziwna ale o tym duuużo by pisać!
Czujecie to ? 4 osoby z setek które znałam i utrzymywałam częste kontakty...
jest jeszcze garstka ludzi którzy mieszkają dalej i odzywają się od czasu do czasu także wiem ze o mnie nie zapomnieli, jest parę osób co też akurat dzieci teraz mają (dużo przez telefon gadam właśnie ze siostrą w. bo ona ma córkę 15miesięczną), a ci PRZYJACIELE z mego miasta... szkoda gadać!!!!! w życiu się nie spodziewałam... Mój "najbliższy przyjaciel" (kiedyś = dawno i nieprawda bo już wcześniej się przejechałam na tych ludziach -- jak przeprowazdiłąm się do krakowa) odkąd mam syna napisał miesiąc po jego narodzinach wiadomość na gg - gratulacje
i tyle! a nie widział mnie o hoho i jeszcze trochę bo w uk mieszkałam czas jakiś...
też moja dawna "przyjaciółka" wręcz "kochająca" mnie... odwiedziła mnie RAZ bo umóiła się z jakąś kobietą niedaleko mnie i ta kobieta pół godziny się spóźniła więc poszła do mnei rpzeczekać... miło...
ech
a najbardziej mnie dobija jak się na kogoś natknę - i te hasła że KONIECZNIE musimy się spotkać, że zadzwonią i się umówimy a potem cisza i tak za każdym razem! Ale tak mnie to już wkurza że po kolei zrywam takie znajomości i im "dziękuję za taką przyjaźń bo limit na fałszywych przyjaciół mam wyczerpany" tak to napisałam po tym jak "przyjaciółka" (kolejna) wystawiała mnie do wiatru przez dwa miechy tzn umawiała się na kontkretną datę po czym nie zjawiała się i nawet nie raczyła napisać smsa że nie przyjdzie
bo my mające dzieci to nic tylko w domu siedzimy i kisimy nasze dzieci czekając aż znajomi łaskawie sobie o nas przypomną
ale się rozpisałam... tak mnie wzięło jakoś... tak mnie to wkurza wszystko...
moje życie wcale nie zmieniło się przez syna ale przez ludzi którzy stwierdzili że skoro mam dziecko to już nieciekawa jestem
zakładając to z góry bo gdyby choć sprawdzić chcieli...
Ale przynajmniej mam jasność sytuacji kto jest na prawdę przyjacielem a kto tylko rzuca słowa na wiatr , zapewnienia i słowa bez pokrycia. Całkiem jak tatusiek antka...
A dziś jedna koleżanka (piętro wyżej mieszka) mi powiedziała jakby z wyrzutem = no widzisz teraz to ty siedzisz w domu całymi dniami a mnie nie ma cały dzień w domu
Nie iwem co to znaczyć miało. Bo czy to moja wina była że ona wcześniej zajęć nie miała? i teraz mnie spotyka kara siedzenia w domu? tyle że ja wcale nie siedzę tu non stop - w kinie jestem częściej niż przed antkiem, z wózkiem wszędzie łażę, nawet na zamek pojechaliśmy do chudowa, piękna okolica. I w krakowie był. I na gofry sobie chodzę. Zresztą ja go wszędzie ze sobą ciągnę bo nie lubię go zostawiać - i nie zostawiam. Ale jeśli jej to humor poprawi to owszem kibluję dobę całą w domu...
(dacie radę przeczytać więcej? bo jeszcze się do końca nie wygadałam;p;p)
jak sobie pomyślę jak wcześniej moje życie wyglądało, jakie tempo miało...
studia, wolontariatów w trzy i trochę (ech tesknie za tymi dzieciakami!) , dorywczo praca jakaś (głównie obstawianie koncertów albo jako animator zabaw, ale "zaliczyłam" tez mcdonald, teleturnieje w tvn i nawte w11 hihi ale i tak najlepsza była praca... wróżki...), szkolenia (z pierwszej pomocy - moimi kursantami byli przede wszystkim policjanci - do których do tej pory mam słabość hehe, strażacy, goprowcy, potem nauczycielki), związane z tym wyjazdy po całej polsce, wogóle podróże, zloty, koncerty, spotkania co rusz w innym mieście (albo i dziurze jakiejś). dzień miałam zapełniony całkowicie. Noce też ;)
A teraz? rano próbuję wyszarpać choć trochę snu zatykając cycem antka, potem wietrzę mu pupę i podziwiam wyczyny łóżkowe, spacerek - długi, na ławce sobie przysiadam i poczytam coś, potem obiadek, zabawa z małym, on się drzemnie, ja na komputer, kąpiel antka, masażyk = on do łóżka ja na internet, koniec dnia.
niebo a ziemia - taka różnica! na szczęście jeszcze nie nuży mnie ta rutyna - a może właśnie tego mi tzeba było? trochę spokoju? a antek jest na tyle "miniasty" i zmienia się z dnia na dzień więc wrażeń mi dostarcz mnóstwo. Wszystko codziennie opisuję na smykach. W sumie i tak mi na nic czasu nie starcza. Wiecznie mam coś w plecy
Skrzynka mailowa zawalona nie odczytanymi wiadomościami (z forum :P nie od znajomych!), burdello w pokoju (jak po sprzątam po pięciu minutach jest to samo - bo nie może być inaczej skoro jestem z antkiem w takim malym pokoju i po prostu nie ma gdzie trzymać tych wszystkich rzeczy), nie mówię o czytaniu albo oglądaniu tv (no dobra telewizji i tak nigdy nie oglądałam :P no ale przynajmniej filmów na kompie). Gdzież ten czas przez palce przelatuje? Myślę że to antkowa zasługa bo on drze sie jak tylko odwrócę głowę od niego więc jak tu zrobić cokolwiek ;)
no dobra
chyba się już wygadałam
jeszcz etylko powiem że mam czerwony nochal i jestem zła z tego powodu bo chciałam na chrzcinach ładnie wyglądać!
koniec litania! amen!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość