Hej ho!!!
a cóż to, śpicie już????
Ja powiem tak...a! wczoraj zapomniałam...
Glizduniajeśli ten paznokieć zmienił kolor i jest również kruchy...może grzybek się przyplątał?
No dobra...
Anza to jest ten ząbek czy go nie ma??? pukaj łyżeczką w dziąsła, to się okaże.
Co tu jeszcze? że Ala mało waży...no moja też i co? i moje tuczenie nic nie daje, je jak chce i ile chce, nie mam na to wpływu, więc daję se luz, bo zdrowo się rozwija, więc te kilogramy mnie tylko prześladują! A Tobie
Ewcik to zazdroszczę z całego serca! masz 10kg mniej niż ja...a ja? siedzę z nutellą!
I co by tu jeszcze? ciasto też bym zjadła...ale piec nie lubię, nie zabieram się w ogóle...i nawet zakalec to byłby sukces!
Gratuluję zakupów itp! śliczny kombinezon...
Anes boleć może, ale chyba gin zobaczy co i jak to się okaże. Mnie nie bolało, ale za to ból czułam czasem w ciągu dnia po długim chodzeniu...Myślałam, że to nadżerka się mi rozwinęła, a on mówi,że jej nie mam...
No i to ból sprawiały chyba te ziarninowania na bliznach...Mam nadzieję, że ta 3co została to już mi da spokój, bo znów tego usuwania nie zniesę...
Jejku...Wy tak klikacie, że ja już nic nie pamiętam i głupio mi, jak coś lub kogoś pomijam...
A! brawa dla
Karolusa za rozwój na cycu!!!
Sikorka tylko pozazdrościć...Ja zaczynam żałować, że już się kończy nam historia cyckowa...I teraz wiem, że następne dziecię będzie dłużej na samym cycku, bez problemów, bez butelkowania, okropnego mleka w proszku itp. Ale trudno, jest jak jest...
Ja wczoraj...masakra!! młoda do północy się wierciła, wyciągała se smoczka, płakała...obudziła się chyba ok. północy na papu, potem znów wariacji troszke i spała do 4.30! zjadła mało...ale ryk już był i więcej nie...myśłałam że może brzuszek ją boli,, bo się kręciła ciągle i rzucała po łóżku, zrobiłam plantex ale ni ciula! noszenie na rękach, tulenie, śpiewanie...nic, ona ciągle swoje marudzeni! ja już
położyłam ją do nas...ale też się rzucała...nie wytrzymałam...poszła do siebie.i po godzinie usnęła...A od 8 już pobudka...kurczę... w dzień też dziwnie, bardzo mało jadła...kaszki nie, deseru nie, obiadu ciut...mleka po 60ml...Ja na 15do pracy, wróciłam o 19.30...Młoda w dzień za to spała ładnie, od 10-12, potem godzinę do 14, potem 2godziny J był z nią na spacerze i też spała. Ale jesć mu też nie chciała...
wieczorem zrobiła kupę...luźną dość...Kąpiel, na dobranoc 130ml mleczka, marudzenie i gadanie i śpi...Aż się boję położyć..Dostała czopek na nockę.
Wiecie co...Ja jestem chyba wariatka...Nie mam do Hani cierpliwości i to mnie strasznie matwi. Kocham ją...a czasem jej nienawidzę i mam ochotę normalnie...
I ja już nie wiem...czy to ja jestem zwariowana, czy każdy ma takie chwile, tylko nikt o tym nie mówi? bo nonono wpadam w depresję, bo każda baba się rozpływa nad dzieckiem, i niby tak cudnie, nawet jak dziecior drze pysk całe dnie i noce...A ja nie wiem, czy to takie zabawne i w ogóle. Mnie to wkurza jak nie wiem, o co jej chodzi i się złoszczę...Mówcie, jak jest...bo się załamię...