pokłóciłam się z T, albo to on się pokłócił ze mną... nasza rozmowa:
T: wiesz denerwuję się w nocy
ja: czym???
T: bo wstaję do dziecka, a Ty udajesz że śpisz...
ja: nie udaję po prostu śpię twardo bo jestem zmęczona całodziennym zajmowaniem się dzieckiem, gotowaniem, sprzątaniem, praniem, prasowaniem i naprawdę nie słyszę ze on się wierci...
T: to nie możesz spać jak on śpi...
ja: wiesz przecież że nie potrafię zasnąć w ciągu dnia, a Ty zamiast cieszyć się z tego że możesz mi pomóc i wyręczyć mnie to teraz mi wypominasz...a jeśli sie już obudzę i widzę że ty jesteś przy Mateuszku to śpię dalej...
T: ale ja muszę pracować i wstaję wcześnie, a potem jadę w trasę i też jestem zmęczony
ja: tak, ale w ciągu dnia to zajmujesz się dzieckiem 20 min wszystko robię ja i potrzebuję snu, jak karmiłam piersią to wstawałam 5,6 razy w ciągu nocy i nie narzekałam, dziecko to są obowiązki a ty o tym zapominasz i chcesz prowadzić życie takie jakie było zanim Mateuszek się pojawił na świecie, a to jest nierealne...są obowiązki i trtzzeba się z tym pogodzić, no chyba że ci to jednak bardzo przeszkadza, więc śpij w salonie...
T: skończyłem z tobą rozmowę...
mam dosyć, ja po prostu wykańczam się psychiczne przy T, on ma swoje hobby, jezdzi na treningi 2 razy w tyg plus niedziela mecz i jest ok... a ja... gdzie są zauważane moje potrzeby...., on chce skończyć studia... ja też bym chciała, nawet dziś się go zapytałam co z moimi studiami.. a on na to dowiedz sie o jakiś studiach przez internet.... tak sobie siedzę prsed kompem i płakać mi się chce, jest mi po prostu bardzo przykro, a miało być tak pięknie, widocznie nie jst mi pisane szczęście rodzinne.. a tak bardzo bym chciała stworzyć Mateuszkowi normalny szczęśliwy dom... nienawidzę go... po prostu go nienawidzę... a co najlepsze to tylko Wy wiecie jak jest naprawde... wszyscy inni myślą zę jest różowo... mam ochotę wyjść i nie wracać... dobrze że jutro poniedxiałek nie muszę oglądać jego gęby......................
ja jak zwykle narzekam pewnie macie już dość tych moich wywodów... przepraszam że ja ciągle o swoich problemach...
Maya Jagódka Kinga i Mili to sie mojemu dziecku przewróci w głowie... no ale pierwszą do której startował była Maya i został przyjęty... no to tak mi się wydaje że kto pierwszy ten lepszy... no chyba ze Maya jednak z synkiem Serenity zostanie to wtedy...hulaj dusza piekła nie ma....
oj Wy przynajmniej potraficie mi polepszyć humor, szkoda ze mieszkamy tak daleko od siebie...