Cześ Laseczki.
Och miałam wam wczoraj poodpisywac, ale poszłam spac razem z kamilem o 20, taka byłam zmęczone, a dzisiaj to wy tyle naklikałyście że juz nie pamiętam co która pisała.
Po locie z łóżka na podłoge Kamykowi nic sie nie stało, ja gorzej sie wystraszyłam od niego. chyba by płakał jak by mu coś dolegało, a tak jest radosny, krzyczy ciągle na mnie i się popisuje, nauczył się wytykac język i jak do niego coś mówie to on jęzor z buzi, albo jak jest zadowolony to też ma jęzor na wieszku.
Ja również przytyłm, jak wyszłam ze szpitala ( we wrześniu co z małym leżała ) to ważyłam już 55 kg a teraz jakoś przybrałam do 59 jak to możliwe, chyba za duzo wcinam albo na zime już mój organizm chomikuje.