Dominisia, opowiedz o tym :] jestem strasznie ciekawska
no mowisz i masz
5 sierpien 2005 roku. Krzysiek akurat przyjechal z Norwegii i wieczorem zaprosil mnie na wycieczke do Krakowa. Nie wiem czemu wystroilam sie na ta wycieczke jak nigdy. Po drodze zatrzymala nas policja, bo nie zauwazyl moj kochany zakazu wyprzedzania

Oczywiscie K. jak to K. gadka szmatka z policjantami, wzieli go do radiowozu. Tam im powiedzial ze jedzie sie oswiadczyc dziewczynie, ze przyjechal z zagranicy itd. No to sie go policjant zapytal gdzie pracuje, no i jak K. powiedzial ze w Norwegi, to on mu na to "A to ma pan kasy jak lodu, dawaj pod stol". No i stowa byla nie jego, ale o tym dowiedzialam sie pozniej. Jak dojechalismy do Krakowa, to spacerek po ryneczku, mi oczywiscie zachcialo sie siusiu, no to do kibelka w sukiennicach. Troszke mi zeszlo, bo byla kolejka, jak wyszlam z tego kibelka to poszlismy w strone pomnika Adasia, nie zauwazylam ze K. trzyma reke z tylu z piekna dlugasna roza, i pod tym pomnikiem Adasia patrze a K. na kolana, w jednej lapie roza a z kieszeni wyciagnal male pudeleczko z pieknym pierscionkiem z brylantem... Tak sie gapilam na ten pierscionek ze nie sluchalam co do mnie gada

No a pytal czy zostane jego zona, Oczywiscie sie zgodzilam, byl namietny calus, a wszyscy wkolo sie gapili, fajnie

Potem byla przejazdzka bryczka, kolacja, powrot do domku i szampan... No i zaczelo sie planowanie calego slubu i weselicha. No i kilka dni pozniej oznajmienie rodzicom co i jak, moim w Zakopanym.... O matko, ale byla jazda, pierwsze slowa mamy "Po moim trupie", zle to wspominam, ale najwazniejsze ze potem juz bylo ok, a teraz jest super.