Frydza...wielgachne dzieki za zyczonka
a ja niespodziewanie zostalam w domu sama....Maya juz spi...a po A. dzwonila kuzynka do pracy ze ciapaci znow namieszali i moj A. mial byc dzies na nadgodzinach-a powiedzieli mu ze jutro...i pojechal...bez jedzenia....z 1f w kieszeni....no i chipsy wzial....a ja wieczor w samotnosci...a jakos tak swiatecznie nam dzis bylo i szkoda ze pojechal....
bylismy w pl sklepie po uszka do barszczyku....a Maya taka brudna jechala ze szok ...zapomnielismy jej buzie umyc a ona jadla chrupki kukurydziane .......nawet z auta nie wysiadala...a jaka zla byla ...
ogolnie to zrobilam konkretny s[pis co i na kiedy gotowac....i mam juz jasnosc w glowie....w piatek rano o 7.00 na zakupy jedziemy......bo podejrzewam ze i tak bedzie tlok.....w dzien to masakra bedzie....u nas juz od ronda do ronda sa takie korki ze jak jedzie sie do miasta normalnie ok.12 minut to teraz ponad 40.....szok swiateczny