katrin, to na zdjęciu to likierek kokosowy był. Finezja
Nawet dobry, tak do kawki czy ciacha sobie posokać
Moja panna początkowo wzięła to za mleko i bezbłędnie przystawiła sobie gwint do ust
Ja z Gangreną się opłatkiem nie podzieliłam z tego powodu, że to ONA nie chciała... Podeszłam do niej, a ta udała, że mnie nie widzi... No cóż... To było preludium do dnia następnego o czym ja nie wiedziałam jeszcze wtedy. Nie chcę mieć z tą Baba nic do czynienia... Z resztą rodziny również... Patologia przez duże P. I oni nie piją... no prawie... nie przy mnie... bo w pierwszy dzień swiąt, kiedy proponowałyśmy jej kielicha to ona powiedziała, że wypije potem, kiedy nikogo już nie będzie... A byli tylko domownicy, Rafał i ja... Jaki wniosek z tego?? Same wiecie chyba... W ogóle oboje nie usiedli z nami do stołu. Szwagier
bez powodu, po wypiciu 3 piw uderzył swoją żonę w twarz. Rzekomo za głośno mówiła...
Ja jestem "pierdolnięta" bo zamiast jechać z nimi w wakacje nad morze, wolę wyremontować mieszkanie. Swojego dziecka przez kilka godzin (ok 3) nie mogłam wziąć na ręce... Oni mają w domu temp 25'C. Julka nie jest przyzwyczajona do takiej... U nas jest ok 20. stara nie pozwoliła zdjąć jej sweterka, co jej zdjęłam to zakładała. Nie wypuszczała jej z rąk nawet na chwilę. Kiedy powiedzieliśmy z R, żeby posadziła ją na podłodze, żeby się pobawiła po swojemu sama nam kazała się kłaść, bo "nasze poziomy niewiele wyżej sięgają".... Jebanej opiekunce do głowy nie przyszło, że mała może by coś zjadła. Kiedy podchodziłam z butlą kazała mi odejść i tak się odwracała, że nie miałam dostępu do swego dziecka. Julka wyła tak, że ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie słyszałam, ponadto była tak czerwona i spocona z tego gorąca, że
Mój mąż miał to wszystko w d.., siedział i chlał wódkę. Mała padła gangrenie ze zmęczenia na rękach. Spała ok 30 min. (Tego dnia obudziła się o 8 rano i spała niecałą godzinę łącznie) Była ogólna radość z tego powodu, że Julcia spi babci na rękach. wszyscy się cieszyli oprócz mnie. Jula obudziła się zgrzana, głodna, przybyło jeszcze więcej osób i po prostu było strasznie... Rafał nie reagował na moje prośby, żeby jechać do domu, chociaż umawialiśmy się, że posiedzimy tam maks. do 19. Kiedy podeszłam po raz kolejny, żeby wziąć i uspokoić małą kazała mi wyjść z pokoju. Wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam, że w tej chwili ma mi ją oddać, i tak już dość te dziecko wymęczyła i jak mnie teść nie odwiezie to wracam taksówką. R to usłyszał i kazał mi wracać samej, bo on chce jeszcze posiedzieć... A był już i tak nagrzany... Powiedziałam tylko, że spoko, ale niech nie wraca w ogóle do domu, niech zostanie z mamusią i sam wlezie jej na ręce bo jeszcze z nich nie wyrósł i takie tam jeszcze, z tego wszystkiego już nie pamiętam. Teść nas zawiózł do domu, po drodze R jeszcze mi dziawkał. Musiałam sie męczyć z wrzeszczącym dzieciątkiem i najebanym mężem. W efekcie ok 20 poszli oboje spać a ja siedziałam samiutka jak palec, bo nawet rodziców w domu nie było i grałam sobie w karty na kurniku.
Następnego dnia mnie przepraszał, nie drążyłam tego, bo chociaż jeden dzień chciałam spędzić normalnie. Poszliśmy do mojej siostry. Było extra, wszyscy zadowoleni a najbardziej julka. Niestety wieczorem R znów znalazł powód do kłótni.. znów poszłam spac rozgoryczona i z łzami w oczach... I tyle... Rozprawkę walnęłam Wam jak trza. Sorrki, ale i tak ogólnie pisałam...
Kamilek jest super
Z Tymi bombkami macie extra tradycję, szkoda, że u nas nikt nie wpadł na ten pomysł