iw_rybka pisze:ja ci powiem tak jak dziewczyny ale co to da
Jestes taka nonono jak ja
No, wreszcie ktoś nazwał rzeczy po imieniu
Ja to mogę szybko rozwiązać, ale niestety radykalnie a znowu tak nie chciałabym bo z reguły nie jestem konfliktowa
Problem polega na tym, że oni panoszą się moim własnym domu a mąż to nonono z prawdziwego zdarzenia
Żadne rozmowy z nim nie mają sensu.. Nawet dziś taka akcja: namawiał mnie, żebym pojechała do jego rodzinki. Ja powiedziałam, że kategorycznie nie i już. I on pojechał sam... Kiedy wrócił, zapowiedział, że zaraz przyjadą szwagry (też stonki) I kazał mi powiedzieć przy nich, że jakby coś to Julka jest podziębiona itd bo jak tam spytali dlaczego nie przywiózł Julii to on "nie wiedział co powiedzieć i bał się, że mama się obrazi" Normalnie cipa jak nie wiem!! Nic dziwnego, że mnie seksualnie nie pociąga- ja na baby nie lecę. Nie jestem les
A w ogóle od szwagierki ciekawych rzeczy się dziś dowiedziałam. Aż nie wiem od czego zacząć... Pamiętacie jak pisałam o swoim pierwszym dniu świąt, że ona nosiła Julkę cały czas? To wyobraźcie sobie, że ponoć już kilka razy to wypomniała, że Jacek, Rafał i JA chcieliśmy się nachlać i dziecko nam na zawadzie stało, a ona chociaż tak bardzo zmęczona musiała ją nosić
Druga sprawa: przedwczoraj jak tu byli, Jacek zaproponował, żebyśmy przyszli na Sylwestra do nich
Przy niej... i ona w domu do niego tak: JAKIM PRAWEM DO MOJEGO WłASNEGO DOMU SPRASZASZ OBCYCH LUDZI?? Rozumiecie?? Bo ja nie... Chodziło o jej własnego syna i synową. Ja już to zostawię bez komentarza, bo autentycznie brak mi słów. Ale powtórzę R- niech wie, że dla jego ukochanej mamuni jesteśmy obcymi ludźmi.
A ten cipak leśny zaprosił sobie gości poza moimi plecami a jutro rano znowu jedzie kombinować przy tym pieprzonym samochodzie! Ciekawe... kto zrobi zakupy, zajmie się małą, ogarnie i przyrządzi żarcie?? Ja w tej sytuacji umywam ręce. Moi rodzice tez mają własne życie a już też przykro mi słuchać jak na niego gadają, że tylko dziecko by podrzucał komuś i sobie jechał w nonono. No bo niestety, mają 99% racji
Ja to mówię: do komunii Julci to ja już po rozwodzie będę. Ja już tego nie zniosę!! Do niego nie docierają żadne rozmowy, prośby groźby... nic. On ma czyste sumienie...
Wstyd mi już, że tak Wam przynudzam sprawami, które was absolutnie nie dotyczą, ale nie mam z kim pogadać... Rodziny nie chcę za bardzo wtajemniczać, bo już całkiem się porobi...
Do lekarza zadzwonię w środę i pójdę, bo sama zaczynam się strachać...
Ja już zmykam. jutro czeka mnie ciężki dzień... Dobranoc