najgorasze było to że wszytko podaj, odstaw od stołu, pozmywaj...
i powiedzaiłam O NIE... każdego zakręciłam do jakiejś robótki... heheh
raz znosił szwagier, raz ja... myłyśmy z siostrą i mężem nazmianę...
jakoś zleciało...
jeszcze dochodzi do tego fakt, że szwagier należy do ludzi chorobliwie zazdrosnych... siostra sobie nawet maila do kolegi nie mogła napisać...
ale jak on przeglądał naszą klase to zaraz tylko kolezanek wyszukiwał... to mu zwróciłam uwage... że siostra mu nie robi awantur o to że kogoś zna...
i tak atmosfera wisiała... zeszło jak pojechali
a mój przedszkolak... wyzdrowiał już, pęcherz zdrowy...
zabawki sie podobają... dostała też piękny szlafok ale za chiny nie chce go ubierać...
ryczy i nie daje sobie przymierzyć...