Hej!!!
ale tu odchodzą skecze...a mnie nie ma? szok..........
Jagódka weź się w garść, nie puchnij...
Ewcik...ja już słów nie mam...superwoman jesteś i tyle!!!
Gosia...

ratuj się!!!
U mnie następująco...dziecko już w nocy w miarę spokojne...o 5zjadła 200ml mleka!!!

a o 7.30 znów nas obudziła i stanęła w łóżeczku i ciągle to robi

i gada i się śmieje, pokazuje cały dzien jaki ma kaszel...robi papa!!!

I to koniec przyjemnych akcentów na dziś. Bo poza tym, że moje dziecko nagle zaczęło kumać trybić i się rozwijać, to kur...przestało jeść!!! kompletnie nie mam już siły ani cierpliwości...każde podejście do jedzenia czegokolwiek łyżeczką kończy się jej histerią i moim

i tym, że wszystko jest w plamach, bo Hania pluje jak rasowa lama!!! Mam na rpawdę dość, ratunku, kto zna przyczynę??? do tej pory pochłaniała obiady z prędkością błyskawicy, a teraz już pierwsza łyżeczka wypluta...

kaszkę zjadła z łyżeczki jakoś w miarę, ale letnią prawie...i nic więcej...próbowałam wszystkich zestawów obiadowych swoich, kupnych...nic...HELP!!!
Poza tym.....kupiłam teściowej prezent, ale od rana się z J wkur...bo mieli wreszcie nam dać znać, czy przyjadą jutro...bo ja musiałam zakupy zrobić, a jutro pracuję więc i coś już dziś przygotować...Najpierw stwierdzili, że nie wiedzą, potem że może J po nnich przyjedzie, bo oni nie mogą służbowym autem...

potem sami nie wiedzieli, w południe J dzwonił znów to się okazało, że jego szwagier nie może zadzwonić do rodziców żeby pożyczyli mu auto, bo ma komórkę z końcówką umowy i nie chce nabijać...

Więc zakupy jedzeniowe na pałę robiliśmy...I łaskawie o 17 napisali że przyjadą!!! teraz to już lepiej niech nie przyjeżdżają bo ich wzrokiem bazyliszka zabiję!!!
No...to się wykrzyczałam...Resztę mojego dnia aż strach opisywać, bo biegałam między Hanią, przenosinami do nowej szafy, wyrzucaniem gratów, pakowaniem ubrań Hani za dużych, za małych i do wydania...karmieniem...sprzątaniem...Na koniec sama musiałam wykąpać, zrobić mleko i położyć małą...J na tenisie

pedał...A mnie czeka jeszcze zrobienie sałatki i chińszczyzny, bo czymś tych moich uroczych gości muszę poczęstować...
Już nie wspomnę, że J mi obiecał grzanki na kolację i zakupił w tym celu 2bagietki, bo rodzice mieli zjeść z nami...taaaaaaaaaaa............polegaj tu na chłopie...powodzenia...
Idę, bo niania mi szwankuje chyba, muszę luknąć jak moja królowa śpi i do garów zapylam...narka kochane...