Cześć babeczki...
Glizdunia no Maycia fajniusia, świetnie stawia te kroczki!!!
A ja wiosenna? ech...chyba nie do końca...w tym swetrze...
Kate to na prawdę niepoważna kobieta...daje a potem się dziwi, że gryzie...
A zakupów szczerze zazdroszczę!!!
Jagódka nie mów tak o córci! toż ona prawie miesiąc od Hani młodsza, ma prawo siadać jeszcze...i tak zdolniacha z niej!!!
Irminko współczuję!!! no własnie, napisz, jak długo tam będziecie?
KUlka a dużo jeszcze Ci zostało???
Sikorko, no to całkiem fajna miejscowość, nawet byłoby co robić na weekend prawda? no to temat spotkania wraca....ale my coś się zorganizować nie możemy. Kobiety, do dzieła, bo kto wie co będzie za rok...
Lady to poćwicz za mnie ok? bo ja jakoś nie mam motywacji...
Niby się dietuję, ale...nie mogę kupić nigdzie tych koktajli...a taka dieta bez głównego składnika to trochę bez sensu nie? i się zastanawiam, czy pić rano jogurt i jednak to ciąnąć, chociaż te 2tygodnie, czy przejść od razu na 1000kcal?
Z imprezą to faktycznie masz rację, bo jak człowiek przeliczy koszty, to okazuje się, że robiąc samemu się wcale nie oszczędza, a jeszcze się narobisz. I zawsze ktoś niezadowolony. Jednak moim zdaniem takie imprezki z dziećmi to lepiej w domu, czują się bezpieczniej, są u siebie, zawsze można położyć itp.Jakoś dasz radę, nie przejmuj się głupim gadaniem!
Jeśli chodzi o te czapki...U nas moim zdaniem za zimno...Wieje...i zmienna cholernie ta pogoda. Jednakże muszę przyznać, że chbyba źle chowam moje dziecko. Bo tak jak u Lady znów mamy katar...
cała noc marudzenia...i co? wstała z gilami...szok! miałam nadzieję, że od zębów...ale okazuje się, że Tosia też ma katar...ale jak? w niedzielę ani jedna ani druga nic nie miała...a dziś obie...
I tak cały dzień chodzi i marudzi, a gile do pasa wiszą....
Podałam znów oscillo...i witaminki...i czekam...Boże...dopiero wyzdrowiała, na dwórek poszłyśmy i już zaś! oczywiście moja mama twierdzi, że jej było zimno wczoraj, bo po spacerze miała zimne nogi...a dzieciak rajty i spodnie, body, bluzka i kurteczka...więc jak zimno??? że ją rozbieram za bardzo, bo ma zimne rączki...ech............
No bez przesady...Po pierwsze to już widocznie jest taki zdechlak. Ale moim zdaniem to my przeginamy w drugą stronę. To znaczy, jak miała katar...to już mama mówiła, żeby lepiej nie szła na powietrze...no i wychowałam chorowitka. Dlatego dziś mimo kataru poszłam na chwile na dwór...Matka grozi, że będę potem narzekać, ale ...
Młoda jakoś usnęła...ufffffffff.......lecę, przyczłapię się jeszcze...