No tak, pocieszyłam się, że Kinga sobie pośpi... Wysłałam poprzedniego posta i słyszę, że się drzwi sypialni otwierają i ukazuje się w nich mój kochany, czupurny łepek
. I po spanku. Wypiła mleko, siusiu na nocnik zrobione, ubrana i ogląda bajkę. Mąż zaraz wróci z pracy (od 2 dni jeżdżą z kolegą wieczorami albo wczesnym rankiem- padł im nowiutki dysk i wszystkie ważne dane cholera wzięła. Na szczęście, część jakaś firma z Polski była w stanie odzyskać, ale ponad miesiąc pracy muszą teraz wklepywać ręcznie....)
Maggie, nie dziękuj. To dla mnie taka wielka przyjemność była, przekazać Wam tą bardzo radosną wiadomość od Kristi. Jeszcze troszkę i któraś z Was poda do wiadomości informację o mnie.
A my już mamy kupca na nasze mieszkanie i jeszcze przed porodem czeka nas przeprowadzka
. Boję się tego okropnie! Z pierwszego piętra trafiamy teraz na czwarte i w dodatku bez windy. To będzie mieszkanko mojej siostry. Dla nas to bodziec, aby zacząć się w końcu budować, ale przed moim rozwiązaniem to tragedia- ta przeprowadzka.
Oj, wszystko nam się popieprzyło. Przepraszam za słownictwo, ale jestem załamana... Z tym mieszkaniem wiąże się tyle wspomnień. I jeszcze przecież latem remont robiliśmy. Nikt nie wiedział, że tak wyjdzie...
Przepraszam Dziewczyny, już nie nudzę...