Witajcie!
Nie było mnie, bo byliśmy z Kubusiem w szpitalu
Dostał drgawek w niedzielę i lekarze podejrzewali, że t padaczka. Strasznie się denerwowałam. Całe szczęście wczoraj wreszcie wykluczono padaczkę choć przyczyny drgawek nie znaleziono. Ale mówię Wam masakra - jak to w polskim lecznictwie.
Cały dzień jeździłam po szpitalach szukając takiego, który nas przyjmie, mimo, ze miałam skierowanie od lekarza rodzinnego. W końcu jakaś miła babka w jednym ze szpitali obdzwoniła wszystkie i uprosiła dla nas miejsce. Niestety chyba gorzej nie mogliśmy trafić
Przez 2 dni nie widziałm lekarza na oczy. Przyjmował nas laryngolog (na oddział neurologiczny!!!) a na Kubusia nawet nie spojrzał. Bez badania lekarskiego podano mu we wtorek narkozę
w dodatku pielęgniarki go nie zważyły i podano mu za małą dawkę - obudził się z wrzaskiem w trakcie badania, więc podano mu kolejną dawkę
a ja pod drzwiami (bo na salę mnie nie wpuszczono) myślałam, że umrę ze stresu i zaraz tam wpadnę i kogoś pobiję.
I to dopiero początek bulwersujących zdarzeń... NA odchodnym zamiast jakiś wskazuwek, porad czy jakiegoś wyjaśnienia usłyszeliśmy od lekarki żebyśmy już szli, bo ospa jest na oddziele
Po mału dochodzimy d siebie po tych stresach. Najgorzej z wymaltretowanym Kubolkiem - jednego dnia nie pozwalali mu jeść, innego spać
Biedanio maleńki jeszcze jest zestresowany