haj
ja też przeoczyłam chorobę Asi taty i szpital Edulitkowej siostry... :-(
Różyś dziś bez gorączki, w nocy miała i Ibufen dostała, ale ani zębów ani wysypki, dziwna choroba

Liluś jak to Liluś, słodka, grzeczna i śpiewa piosenkę co chwila, babciową

"lato pacfnące miętą, lato kororu malin, lato zielonyf lasów, lato kukue i czajek" - dosłownie

super to brzmi i jak słyszy w radiu tę piosenkę Feel, pokonaj siebie, to śpiewa końcówkę (chórki

) "siebie, siebie" hihi
Różyczka jest bardzo wymagająca, czytaj marudna, wszystko jej nie pasi, ani to, ze leży, ani, że nie przewraca się ani, że nie usiądzie bo nie umie - NIC

czasem zmęczona się czuję takim jej dogadzaniem, bo jak nie dogadzam to ryczy, stęka, naburmuszona- a tego jeszcze bardziej nie lubię

leniuszek z niej okropny, bo zamiast starać się kombinować (zacząć siadać, raczkować) to ona woli poryczeć... I jak do Lili byłam stanowcza tak do Róży tego mi brakuje... Ale jak wiadomo kocham je nad życie, a pobudki Różynkowym uśmiechem są najpiękniesze
Iwciu ja gg zmieniłam Twoje, a ciacha, łał tylko piekarnika ni mam
Nellu - udanego urlopu, nam to nie będzie dane jednak teraz wspólnie, mężuś pod koniec sierpnia pocz. września dostanie, dobrze że ja na wychowawczym to elastiko jestem
Eluś super, że wróciłaś, może pod koniec wakacji umówimy się?? bo teraz to ja jadę do gołdy na 1,5 tyg.

zapraszamy serdecznie...
Maziu i ja dziś miałam dzień kangura

przyszła do mnie ta Ania z dzieciakami co to z moimi laskami bliźnięta tworzą

wesoło ale i pełno wszystkiego wszędzie było
Chloe nie odpisałam Ci wcześniej... Róża ma rehabilitację, bo miała asymetryczne napięcie, teraz asymetrii nie ma ale niektóre mięśnie słabe, m.in. brzucha i karku, rąk coraz lepiej... niby do raczkowania ale kiedy zacznie, nie mam pojęcia

kiedyś musi
