hej hej
Marcia77, ja jestem
wstałam po 12 godzinach spania i doczytałam Was
dziękuję za trzymanie kciuków za mnie i za moją Pestkę i za wszystkie miłe słowa
Sandrusia,
gaga, zaraz postaram się pozmieniać Wam suwaczki na pierwszej stronie - no i gratuluję poznania płci
Marcia77, gratuluję zaręczyn
Milutka, fryzurka i pazurki suprr
te sweterki, które zamawiacie boskie, niestey ja to bym się w nie nie zmieściła, więc ryzykować nie będę
Secret, niestety, dopadł mnie atak kolki nerkowej

, miałam już dwa razy coś takiego i bez ciąży to kiepsko znosiłam, ale lekarz dowałał bardzo silne leki i po 4 dniach byłam, jak nowa.. a tutaj niestety, na ciężarne chuchają - dostałam mnóstwo kroplówek nawadniających (jako naturalny sposób na przepłukanie nerek), dopiero na drugą dobę antybiotyk, jak juz się upewnili, że to nie organizm odrzuca ciążę, bo jak to usłyszałam to mało co nie zemdlałam...
teraz jest coraz lepiej, już nawet siedzę półgodzinki i nie boli zbytnio, ale musiałam wstać, bo głodna byłam... schudłam kilka kg od wtorku, ale to pewnie dzięki wymiotom, bo od wtorkowego popołudnia wymiotowałam długo i często
najdziwniejsze jest to, że cholernie dbam od kilku lat o nerki (od tego pierwszego ataku), a już teraz w ciąży to jobel, między innymi dlatego nie piję gazowanych świństw, bo powodują zatykanie kanalików nerkowych, ciepło się noszę itd, a tu jak na złość...
usg mi zrobili w tym szpitalu od razu, powiedziałam tylko w środę rano na obchodzie, że miałam mieć usg szczegółowe w innej klinice i od razu kazali mi o tym nie myśleć, a po 15 minutach przyszła położna i poinformowała mnie, że będę miała zaraz tam usg

heh.. opisać się nie da, jak byłam szczęśliwa.. to serduszko z 4 komorami na zwolnionym tempie obrazu wyglądało, jak mały, nieporadny motylek... przedsionki widziałam oba, jak pracują, także jestem spokojniejsza o niebo i piekło razem wzięte... poryczałam się tam tym kobietom, ale nie mogłam się powstrzymać...
no nic

teraz mam nadzieję, że jak mi się skończą te bóle w nerce to juz będę miała spokój do końca

bo już mam dość sensacji i nerwów...
ogólnie Wam powiem, że pierwszy raz byłam w szpitalu w Szkocji, i to dokładnie w tym, gdzie będę rodziła. Bardzo mi się tam spodobało: warunki komfortowe, obsługa rewelacyjna, a mam porównanie z Polską... jak mnie wypisywała położna to pytała, kiedy się widzimy, ale umówiłyśmy się na styczeń dopiero
noo, mam nadzieję, że nadrobiłam nieobecność

i że już będę częściej
miłej niedzieli Styczniowe Brzuchatki
