Ale sie rozpisalyscie

Co do wozkow, to ja jak naraze nie mam go w planach, bo tu sie raczej wozkow nie uzywa. Zreszta tak jak Ananke raczej nie ma wyboru przy kolorach: beze, czarne i szare. Za to jestem w super sytuacji, bo mieszkam w miescie w ktorym jest wojskowa baza amerykanska, wic czasami uda mi sie tam znalezc kogos z dojsciem i wejsc na zakupy. Czyli witamy w strefie bezclowej i praktycznie bez marzy. Wozek taki konkretny ze wszystkimi bajerami, fotelikiem do auta i nosidlem kosztuje 200 dolcow czyli jakies 400 zl. Jak na tutejsze ceny to prawie darmo. Raj, zyc nie umierac

Jak do tej pory to zamowilam dwa nosidelka - jeden dla noworodka i drugi na troche pozniej, nad wozkiem musze sie zastanowic.
A dzisiaj deszczowo

ale moj mial wolne, wiec wybralismy sie na zakupy

i jak wracalismy to kolo domu po afalcie zasuwala jadowita zmija

az jej zdjecie z daleka zrobilam. Cholercia, pierwszy raz sie spotkalam z tym kolo wlasnego domu

, niebezpiecznie chodzic w sandalkach jak jest ciemno, bo one tu strasznie jadowite i takie np. dziecko jak sie nie zawiezie natychmiast do szpitala to umrze

a dorosly majakies straszne problemy ze zdrowiem pozniej. Mialam fotke wstawic ale nie jestem pewna czy sie nie boicie wezy itp. moze lepiej nie... bo ja sie panicznie boje pajakow i jakbym tu zobaczyla fotke jakiegos ptasznika to juz wiecej bym tej strony nie otworzyla
