03 paź 2008, 19:21
coś z relacji damsko-męskich:
P: Ile kobiet z okresem potrzeba by wymienić żarówkę?
O: Jedną! TYLKO JEDNĄ!!! A wiesz DLACZEGO? Bo nikt inny w tym domu nie wie JAK wymienić żarówkę! Nie wiedzą nawet, że żarówka się PRZEPALIŁA!! Będą siedzieli po ciemku przez TRZY DNI zanim na to wpadną. A jak już na to wpadną, to nie będą w stanie znaleźć #%&^%@$ żarówki, mimo iż zawsze są w TEJ SAMEJ SZAFCE od 17 LAT! Ale gdyby nawet - jakimś cudem - znaleźli ją, DWA DNI PÓŹNIEJ, to krzesło, które przyciągnęli by wymienić GŁUPIĄ żarówkę wciąż stałoby W TYM SAMYM MIEJSCU!!!! A OBOK LEŻAŁOBY PUDEŁKO OD TEJ PIEPRZONEJ ŻARÓWKI!!!!! BO NIKT NIGDY NIE WYNOSI ŚMIECI!!!! TO CUD, ŻE JESZCZE NIE PODUSILIŚMY SIĘ WSZYSCY PRZEZ TĄ METROWĄ WARSTWĘ ŚMIECI W CAŁYM DOMU!!! POTRZEBA CAŁEJ ARMII, BY TU POSTPRZĄTAĆ!!!! A NAWET NIE CHCE MI
SIĘ MÓWIĆ O TYM, KTO WYMIENIA ROLKI Z PAPIEREM TOALETOWYM!
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, ze w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił sie fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, ze może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na dywanie w salonie...
Naprawdę można się wyluzować... "dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, ze mnie i Harry'emu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, ze każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, ze będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazeta, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, ze w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, ze rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy....
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, ze z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się śpieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, ze wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ja stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Pierwszego dnia, Bóg stworzył psa i powiedział:
- Siedź cały dzień u drzwi domu swego i warcz na każdego kto wchodzi lub przechodzi. Dam Ci na to dwadzieścia lat życia.
Pies odpowiedział:
- To dużo czasu na szczekanie. A może tylko dziesięć, a pozostałe dziesięć oddam?
I Bóg się zgodził.
Drugiego dnia, Bóg stworzył małpę i powiedział:
- Rozbawiaj ludzi, rób sztuczki i sprawiaj by się śmieli. Dam Ci na to dwadzieścia lat życia.
Małpa odpowiedziała:
- Małpie figle przez dwadzieścia lat? To strasznie długo. A może oddam Ci dziesięć lat, tak jak Pies?
I Bóg się zgodził.
Trzeciego dnia, Bóg stworzył krowę i powiedział:
- Będziesz wychodzić na pola z rolnikiem na cały dzień, i cierpieć w słońcu, i rodzić cielaki i dawać mleko by utrzymywać rodzinę rolnika. Dam Ci na to sześćdziesiąt lat życia.
Krowa odpowiedziała:
- To wiele lat, jak na tak ciężki żywot. Może dwadzieścia lat, a czterdzieści oddam?
I Bóg ponownie się zgodził.
Czwartego dnia, Bóg stworzył człowieka i powiedział:
- Jedz, śpij, baw się, łącz się w pary i ciesz się życiem. Dam Ci na to dwadzieścia lat życia.
Ale człowiek powiedział:
- Tylko dwadzieścia lat? Czy mógłbyś może dać mi moje dwadzieścia, czterdzieści, które oddała krowa, dziesięć, które oddała małpa i dziesięć, które oddał pies? To razem osiemdziesiąt. Dobrze?
- Dobrze - powiedział Bóg - sam tego chciałeś.
I dlatego przez pierwsze dwadzieścia lat jemy, śpimy, bawimy się i cieszymy życiem. Przez następne czterdzieści harujemy w słońcu by utrzymać nasze rodziny. Przez następne dziesięć lat robimy małpie figle, by rozbawić nasze wnuki, a przez ostatnie dziesięć siedzimy na ganku i warczymy na wszystkich.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Choć rozstanie dwojga ludzi nie powinno być tematem żartów, czasami prawnicy nie potrafią powstrzymać śmiechu. Poniższe "perełki" to faktyczne powody wpisywane do pozwów rozwodowych. A niektórzy twierdzą, że praca prawnika jest nudna...
- pewna żona z Monachium postanowiła złożyć pozew rozwodowy z powodu zachowania męża - niespełnionego nauczyciela-amatora. Od dnia ślubu mąż prowadził specjalny dziennik, w którym figurował tylko jeden uczeń - jego żona. Mąż wystawiał jej oceny za seks, smaczny (lub niesmaczny) obiad, zachowanie w towarzystwie, czystość mieszkania, sposób ubierania się itp. Żona nie miała ochoty wrócić do szkoły, wytrzymała "tylko" dwa lata takiego małżeństwa.
-pewien Chińczyk jako powód rozwodu podał "czarny humor żony". Gdy pewnego dnia wrócił do domu, jego żona wisiała pod sufitem. Gdy zrozpaczony mąż odciął samobójczynię, ta niespodziewanie usiadła i krzyknęła: prima aprilis! Chińczyk tłumaczył sędziemu, że jego żona jest aktorką i ten wybryk nie był pierwszym "żartem" który musiał znieść.
-pewna Niemka rozwiodła się, gdyż miała powyżej uszu nieprzyjemnego nawyku męża - otóż co jakiś czas wpadał on do łazienki (wraz ze swoimi kolegami) akurat w momencie, gdy ona brała kąpiel.
-pewien Rosjanin zażądał rozwodu po 18 latach małżeństwa gdy odkrył, że żona przez cały ten czas haniebnie oszukiwała go. W jaki sposób? Przez wiele lat podawała mu potrawkę z cukinii (która bardzo mu smakowała), w której cukinię zastępowała znacznie tańszą dynią. Rosjanin poczuł się upokorzony i stąd decyzja o rozwodzie.
-pewien Amerykanin był tak zazdrosny o żonę (lub po prostu chciał kogoś sobie poterroryzować) że każdego ranka znaczył podeszwy jej butów kredą, by po powrocie z pracy mieć dowód, że wychodziła z domu. Żona wolała mieć czyste buty i wolność - rozwód orzeczono po 2 latach małżeństwa.
-pewna Egipcjanka jako powód rozwodu wpisała w pozwie "niezgodność zapachową". Sędziowie nie chcieli brać tego poważnie, ale po wpuszczeniu na salę sądową małżonka Egipcjanki zmienili zdanie - okazało się, że to nie żart, tylko eufemizm - mężczyzna mył się najwyżej dwa razy w roku.
-pewna Niemka jako powód podała "duchowe okrucieństwo" swojego męża. Małżonek, zazdrosny o ukochanego charta swojej żony, w tajemnicy przed wszystkimi złośliwie go tuczył, by pies nie miał szans w żadnych konkursach. Sprawa sypnęła się po 3 latach, niedługo potem orzeczono rozwód. Czy pies schudł - nie wiadomo.