jak dziewczyny mają termin na 6 grudzien, a dzidzie już mogą pojawić się 3 tygodnie przed terminem to by wychodziło już za tydzień
hmmm, ja mialam miec dzis dzien bez lekarzy, ale okazalo sie ze skierowanie na badania jest zle wypisane i musialam isc do mojej doktor. ta jak mnie zobaczyla to stwierdzila: wytrzymaj jeszcze tydzien, a juz w nastepnym mozesz rodzic.
i przygotuj sie na listopad raczej bo cos czuje, ze szybciej ci pojdzie...
ja sie ustawiam na ok 10 grudnia
dziewczyny, czekam wieczorkiem w takim razie na relacje od ginkow
ja mam dopiero 18
jesli chodzi o szykowanie sniadan - tutaj jest system zmianowy czy jak to nazwac, w kazdym badz razie "przerywany". 4-5 godz z rana i 3-4 wieczorem. lipa jak diabli
no ale przewaznie dzieki temu nie bierze sie sniadan, bo wracasz do domu na obiad (jakies 3 godz jest przerwy) i znow do roboty... wracasz na kolacje. w takim systemie jest niemozliwoscia zeby oboje z rodzicow pracowali na pelen etat, chyba ze jedno przynajmniej ma "ciagly tryb pracy" (to jest 7-8 godz bez przerwy na obiad). szkola czynna najwyzej (z zajeciami dodatkowymi) do 18, a zarowno ja jak i J. pracujemy do 20... Do tej pory bylo tak, ze jak mala chodzila do przedszkola (zlobka) to prowadzilam ja o 9 a jak konczylam prace o 20 to lecialam do J. bratowej po mala, bo ja nianczyla. tak wiec dziecko nie widzialo nas od ok 9 do ok 20:30... budzila sie o 8, biegiem sniadanie, ubieranie, przedszkole... odbierala ja o 16-17 nianka, ok 20:15-20:30 odbieralam ja ja od niej z domu, szlysmy do nas, kapiel, kolacja i do lozka
zero kontaktu z dzieckiem... weekendy na sprzatanie, zakupy, przygotowywanie jedzenia na zas... przez jakis czas, kilka maksymalnie mcy, mozna tak sie pomeczyc, ale to nie to. nie po to dzieci sie na swiat wydaje, zeby pozniej jak sprzety tylko do przechowalni oddawac...
tak wiec teraz jesli J. nie dostanie pracy "ciaglej", to ja raczej odejde z mojej. albo on ze swojej
ale nie zgodze sie na to zeby dzieciaki cierpialy dla kilku groszy
wole do polski nie jezdzic przez kilka lat...
ide sie chyba polozyc. J. nie wraca na obiad - hurra!!! - bo zaprosil go jeden z uczniow (juz od jakiegos czasu mial isc i zawsze sie wykrecal, dzis ten uczen go przycisnal do sciany i musi isc, co mi bardzo na reke). nie czuje sie zbyt dobrze, prawie w nocy nie spalam, tak mi junior dawal czadu, brzuch sie napinal... dzis strasznie mi sie w glowie kreci, zgaga meczy... a wczoraj pokazalam J. jak malutki nisko sie wsadzil..
chwilowo znaczy sie
miedzy zebrami a pepkiem byla taka dolina praktycznie, a w dole gula jak przepuklina
pomasowalam i ... szkoda ze aparatu nie bylo akurat pod reka, bo filmik to jazda z "obcego" - kilka fal, jakies uwypuklenia i dolina zamienila sie w teren gorzysty