hehe, to musialaby byc jakas bardzo powazna choroba, 2,5 miesiaca to kupa czasu
mnie tez juz ciagnie do ludzi i chyba w 2009 bede sie starala cos znalezc dorywczo, poki maly nie bedzie na tyle samodzielny, zeby isc do przedszkola...
tylko nie bardzo wiem, co moglabym tu robic, jedyna dorywcza praca, jaka przychodzi mi do glowy to korepetycje dla Polakow mieszkajacych w Gibraltarze (angielski), no bo w koncu jestem po studiach nauczycielskich
juz jedna "klientke" mam, tylko, ze teraz to ciezko.. bo Jasper maly, a ona w ciazy i z dwojka dzieci ... ale z tego, co widze, to sporo sie tu pozjezdzalo rodakow i czesto ich angielski jest na poziomie "ja byc, ja miec, ja chciec"...
A. chce mnie poslac na weekendowy kurs fotografii (on by w tym czasie siedzial z Jasperkiem), ale jakos nie wiem, co bym mogla po takim kursie robic... w sensie chodzi o prace...
w sumie na pelny etat nie powinnam miec problemow ze znalezieniem pracy (od przyjazdu tutaj dostalam prace w 2 firmach.. ale ciaza wszystko skomplikowala), tylko, ze na pelny etat na razie nie moge sobie pozwolic (nie mam z kim zostawic malego

)
i tez bym chyba z tesknoty i zamartwiania sie umarla
