
manenka mąż mój ma wolne do 5 stycznia.
ja sie wtedy ogoliłam, ale położna i tak mnie dogoliła po swojemu, wiecie, tam w szpitalu inaczej jest...przynajmniej u mnie tak było - co chwila mnie ktoś badał, oglądał, sprawdzają postęp rozwarcia i w pewnym momencie wszystko już jedno człowiekowi jest, odchodzi wstyd....pewno jakby mi wtedy z gołym tyłkiem kazali na inne piętro jechać to bym pojechała.
lewatywy nie miałam, ale podawali mi od rana oksytocynei kroplówki różne więc nie wiem co w nich było - przed porodem sie wypróżniłam w każdym bądź razie...
witamy kolejną lutóweczkę

[ Dodano: 2008-12-31, 12:40 ]
a co do wózka to ja już go rozpakowanego przywiozłam, w pudłach wiecej miejsca zajmuje, a w sumie co za różnica czy stanie teraz na swoim m-cu czy za miesiąc...fotki cykne ale nie obiecuje czy dziś bo jak widzicie troszke sobie roboty zaplanowałam.