Czesc Kochane.
Poczytałam was troszke a mialam tego duzo do nadrobienia
...Nie zapamietalam wszystkiego,ale do niektorych opowiadan i ja sie dolacze.Dziewczyny nie tylko wy jestescie zle na mezow.Moj to dopiero jest agent.Ani razu nie przebral malego odkad sie urodzil-jak pojde sie wykapac a maly zrobi kupke to ten czeka na mnie zebym go przebrala jak sie skoncze myc-a nie pomysli,ze dziecko moze sie odparzyc
...Ja cale dnie siedze w domu z dwojka dzieci-no Julcia ostatnio do przedszkola,ale to i tak tylko na 5godzinek,a teraz jest w domku bo mi sie pochorowala,i do mojego Marcina nie dociera to,ze ja takze mam prawo byc zmeczona,ze czuje sie zle,kiedy mam ochote polezec on nawet mnie wyreczy zeby wstac i dac malemu smoczka,czesciej go nie ma niz jest w domu nawet w weekendy wynajdzie cos do roboty a ja siedze sama i on mi sie dziwi,czemu ja chodze smutna-a jaka mam byc jak nawet nie mam do kogo dziuba otworzyc i na zmiane robie przy dzieciach a do tego sprzatanie,gotowanie no i sa rzeczy ktore tez trzeba jechac zalatwic np urzedy czy 2x w tygodniu jezdze z malym na rehabilitacje i regularnieodwiedzamy rozne przychodnie.....
No coz faceci sa to istoty chyba raczej bezmyslne i nie domyslaja sie jak to naprawde jest wychowywac dzieci i miec na glowie caly dom oczywiscie zdazaja sie wyjatki,ale to jest rzadkosc....
A tak pozatym to moja Julia zlapala grype zoladkowa bidulka tak sie meczy wymiouje,ma biegunke nie chce nic jesc malo co pije
i strasznie sie boje zeby Mirus sie nie zarazil
,a co najgorsze chyba mnie to lapie bo slaba jestem,glowa mnie boli i jest mi niedobrze masakra.....
Doba kochane uciekam dalej sprzatac...buziaki