AniaZaba, nasza Tuta kiedyś była królikiem wolnobiegającym, tzn. biegała po całym pokoju, spała z nami w łózku, miała taką klatkę, ale w niej tylko dostawała jedzenie i ewentualnie była zamykana jak ktoś przyjechał z dziećmi. a tak to luzem No ale jak się Tosia urodziła i już zaczęła być większa to to się stało kłopotliwe, bo ani małej na macie nie można było położyć, a ni nic. No i tak od 29 sierpnia królik jest zamknięty w klatce i stoi w naszym pokoju. Tosia ma swój pokoik ale on jest połączony z naszym drzwiami (konkretnie to dziurą na drzwi), a poza tym to mała i tak cały dzień spędza w naszym pokoju.
Ja uważam, że jeśli zwierzątko było w domu przed dzieckiem, to należy to uszanować i pozostawić tak jak jest, a nie np. pozbywać się psa lub kota, bo nagle się dziecko pojawiło. Co innego jeśli dziecko ma alergię. Ale jeśli wszystko jest w porządku to wg dziecko powinno wychowywać się z dostępem do zwierzątka - raz, że od małego zyskuje na odporności, dwa - od małego uczy się opieki i odpowiedzialności za zwierzę, a trzy - szybciej uczy się chodzić i zwierzątko jest dla takiego dziecka naturalnym zjawiskiem. A nie jak to często bywa - dziecko widzi sierściuszka i atak histerii bo tez chce. Ale to tylko moje zdanie.
Dona faktycznie - miała się przeprowadzać w miejsce, gdzie nie będzie miała internetu. Aniu jak się do niej dodzwonisz to pozdrów ją od nas.
Mała pospała i zupelnie inna - jak nie ona, zupełnie jakby jej nic nie było. No ale jak przychodzi do picia lub jedzenia to widać różnicę. Podejrzewam, że się wreszcie wyspała no i że leki działają.