to i ja Wam coś opowiem..
parę lat temu późno wieczorem dowiedzieliśmy się, że zmarł brat mojej babci, zadzwoniła kuzynka babci, która z mężem była kilka dni u niego i akurat dzień przed ich wyjazdem wujek zmarł pojechałam tam z mamą jeszcze tego samego wieczoru, kiedy zabrali ciało mama wróciła do domu a ja zostałam w mieszkaniu wujka zostało też to dalekie kuzynostwo, długo siedziałam w fotelu i wspominałam wtedy usłyszałam głośne pukanie do okna ale wtedy to sie jeszcze nie bałam bo pomyślałam że jakiś pijaczek
po chwili usłyszałam rozmowę w pokoju i poszłam sprawdzić, myślałam że kuzyni spać nie mogą i wyobraźcie sobie, że spali tylko kuzynka przez sen rozmawiała ze swoim mężem ale jak on się odzywał to tak jakbym słyszała głos wujka
martwił się że nie będziemy mieli na pogrzeb bo niecały miesiąc wcześniej zmarła babcia i pewnie nie mamy pieniędzy wtedy kuzynka powiedziała, że przecież on miał pieniądze i pewnie na pogrzeb starczy i znów usłyszałam jakby wujek mówił, że pieniądze miał ale tak schował, żeby nikt ich nie znalazł
nie wiem jak znalazłam się w kuchni ale obudziłam się przy stole ,rano przyjechała mama i powiedziała, że chyba nie stać nas na pomnik dla wujka wtedy przypomniałam sobie co było w nocy
brat mojej mamy zaczął przeszukiwać mieszkanie ale pieniędzy nie znalazł, pojechali po akt zgonu a ja znów zostałam tylko tym razem sama bo kuzyni wyjechali
bałam się siedzieć w mieszkaniu więc je zamknęłam i usiadłam na stopniu przed drzwiami wtedy zobaczyłam wujka, stał przy jabłonce, mrugnął do mnie porozumiewawczo jak to miał w zwyczaju i powiedział, że pokaże mi gdzie schował pieniądze i pokazał...
starczyło na pomnik
nigdy tego nie zapomnę