a moj Pan popsul karuzelke - tzn. Zus popsula, ale On do tego dopuscil...
ostatnio wchodze do sypialni, Pan akurat przewija mala, ja patrze, a on jej tak przekreca karuzele, zeby ona siegala raczkami do tych pluszakow, ktore na niej wisza... ciagnie je, wklada sobie do buzi etc. warknelam na niego, zeby jej tak nie pozwalal, bo on sie zajmie przewijaniem, ona szarpnie mocniej za miska i karuzela spadnie jej na glowe... ale on nie reagowal na to, co mowie, wiec juz mnie wkurw strzeli i krzyknelam: "ROZUMIESZ CO DO CIEBIE MOWIE??!!!"

(jak ja nie znosze jak ktos mnie ignoruje, a szczegolnie On i szczegolnie kiedy chodzi o Su!!!), ten sobie cos baknal pod nosem i tyle...
przychodze przedwczoraj do domu, Pan jakis taki mily od samego wejscia, cos mi tam opowiada, a potem mowi takim skruszonym glosem: "aaaa i jeszcze sie cos stalo... popsulem karuzele..." i od razu dodal: "ale ja naprawie..." Wchodze do pokoju, a tam urwany taki plastikowy haczyk, na ktorym wisialy te "ramiona", a na nich maskotki
zaloze sie, ze Su sie tym pewnie uderzyla, chociaz Pan nic nie mowil...
no i kuzwa, jak z tymi chlopami wytrzymac??? trzeba miec troche wyobrazni i byc przewidywalnym!!!
[ Dodano: 2009-02-06, 20:09 ]
IWONA - nooo, mysle, ze bede za rzadkie... no i pewnie jak spedza jeszcze kilkadziesiat minut w piekarniku po tym przesmazeniu, to calkiem rozmiekna... swieze sa super...
SZKRAB - dzieki za przepis, moze i ja kiedys zrobie...
