ja juz jestem w pracy...
pewnie sie dziwicie co robilsam tak rano na forum...
otoz - w nocy moje dziecko spalo znowu niespokojnie, budzila sie jaj Jej smoczek wypadal, wiecpierwszy raz wstalam do Niej chyba przed 1:00, a potem chyba jeszcze z 5 razy, a ok. 3:45 mala obudzila sie na dobre i bardzo plakala... myslalam, ze to te dziaselka, wiec posmarowalam jej zelikiem, ale ona plakala dalej...

Wiec wyjelam ja z lozezka, chwile ponosilam na rekach, ona sie nie uspokajala, wiec polozylam ja na lozku, obok Pana i poszlam robic mleko do kuchni... I slysze, ze mala placze i krzyczy. Woda sie gotowala, wiec poszlam do sypialni zobaczyc co sie dzieje, ja patrze, a Pan polozyl sie tylko blisko Su, ma zamkniete oczy, ona krzyczy wnieboglosy prosto w jego ucha, a ten NIC!!!!

Powiedzialam tylko do niegi z takim udawanym zdziwieniem: " Mozesz tak spac, jak Ona kolo Ciebie placze??"

A ten z pretensja do mnie, ze ja sobie spalam, a on zasnal dopiero o 3:00 nad ranem... Wiec ja rzucilam Mu tylko, ze jak stawalam 10 razy do malej, to jakos nie widzialam, zeby nie spal, bo smacznie chrapal...
Dobra, przewinelam mala, dalam jej ten czopek (boshe, zastanawialm sie jak dziecku wlozyc takie cos do tej malutkiej pupki, ale nie bylo tak zle, jak sie spodziewalam...

) i chcialam jej wyczyscic nosek przed karmieniem, bo slyszalam, ze ma zapchany i trudno jej sie oddycha... Psiknelam jej ta sola i Ona od razu w ryk (nienawidzi czyszczenia nosa), zlapalam za fride i jak zawsze - gimnastyka i przepychanki... Ja sie nad nia nachylam z tym siuwaksem w reku, a ona kreci glowa na wszystkie strony, krzyczy, wygina sie w luk, macha raczkami (odpycha moje rece), kopie mnie po brzuchu (jak siedze obok na lozku, to mnie dosiega nogami) i w gole cyrki nie z tej ziemi... A Pan dalej NIC!!! Trwalo to dobre 5 min, az w koncu wrzasnelam do Niego, ze moze by mi pomogl!!! A ten sie glupio pyta: "A co mam zrobic??"

Wiec ja juz wkurzona na maksa mowie, ze nie wiem, niech jej chociaz rece przytrzyma, bo inaczej nigdy jej tych glutow nie wyciagne... W koncu sie udalo, nakarmilam ja, potem wzielam na ramie, zeby jej sie odbilo, ona jeszcze sobie pojekiwala, wiec nosilam ja na rekach, a Pan sie odwrocil tylkiem do nas i poszedl spac dalej!!!!

AW koncu polozylam mala do lozeczka i zasnela. Ale mnie Pan zaqrwil z rana!!! Bylo chyba z 10 po 4:00, On mial wstac o 4:40, a ja o 5:00. Ale sobie pomyslalam, ze nie ma sensu sie juz klasc,bo sie rozbudzilam calkiem, a jak usne na pol godziny, to juz nie wstane... Wiec na spokojnie zrobilam sobie sniadanie do pracy, umylam sie, etc. Potem poszlam obudzic Pana (tylko szturchniecie i krotkie: zegarek dzwonil), mala spala, chociaz nie kamiennym snem, a my szykowalismy sie do pracy mijajac sie bez slowa. Potem pan wyszedl z domu, ani czesc, ani ch*j ci w d**e...
mysle sobie

palancie...
pokrecilam sie po domu 30 min, nie mialam co robic, wiec zajrzalam na forum...
Przed 6:00 przyszla tesciowa, mala jeszcze spala, ale tak raczej lekkim snem...
Nooo, dzisiaj za fajnie nie wygladam przez ta pobudke w srodku nocy...