witam z ranka :)
JAGNA - chciałam Cie pocieszyć, że ja czuję się tak samo... całe życie byłam wysportowanym patykiem, a jak skonczyly sie szkole lata, ruch i ped, zaczelam pracowac w biurze, to przytylam 14 kg w ciagu 4 lat!!!! Ja wiem, ze nastolatka predzej, czy pozniej zmienia sie w kobiete i teraz przy swojej wadze nie wygladam na gruba, ale jak czlowiek przez wiekszosc swojego zycia mogl sie opychac wszystkimi i o kazdej porze dnia i nocy i nie przybywal mu z tego tytulu ani gram, to przyzwyczail sie do tego... A teraz po odstawieniu malej od piersi znowu wrocilam do wagi sprzed ciazy, a przeciez po ciazy schudlam (oprocz tych 10 kg, ktore przytylam z Su) jeszcze 7 kg !! Tak sie sobie wtedy podobalam, wszystkie ciuchy na mnie wisialy, mialam szczuple nozki, meeega wciecie w talii i plaski brzuszek... mialam plan, zeby to utrzymac mimo odstawienia malej od piersi, ale jak tylko dorwalam sie do normalnego zarcia po takim czasie abstynencji, to znowu niezdrowe nawyki zywieniowe wziely gore - nic nie poradze, ze tak kocham jesc i to najbardziej wieczorem przed snem

My sie z Panem odchudzamy chyba od slubu, to juz 3 lata stuknely i jakos nigdy nam nie wychodzi naprawde... Zycie jest takie smutne...
Co do wczoraj - wrocilam do domu, Pan lezal na sofie w duzym pokoju i ledwo zyl, Su siedziala przy nim w bujaczku. Wyszlam jeszcze tylko szybko z psem i kazalam panu isc do sypialni i sie polozyc. Powiedzial, ze wstanie za 2 godz. bo inaczej nie bedzie mogl spac w nocy. Wrocilam z psem, pan poszedl do lozka (byla 17:00), a my z Su siedzialysmy sobie razem i sie bawilysmy. Potem ja przewinelam, laskotalam i podgryzalam na przewijaku, a ona sie taaaaak smiala, zeee...

Potem ja nakarmilam i w koncu zasnela w kojcu. Spala moze ze 30 min, ja ogarnelam troche mieszkanko, ugotowalam kundlowi zarcie i mala cos zaczela jeczec przez sen, ale smoka nie chciala, wiec myslalam, ze zaraz bedzie pobudka. Wyjelam ja wiec z kojca, przytulilam, zassala jednak smoka i usnela wtulona we mnie. Nigdy wczesniej nie spala u mnie na rekach... tzn. zdarzalo jej sie zasnac w taki sposob, ale ja zawsze ja wtedy odkladalam do lozeczka. A wczoraj nie chcialam jej klasc do pokoju, gdzie spal Pan, do kojca na mate tez nie, bo sie balam, ze sie zaraz obudzi (tam wszystko szelesci i dzwoni), wiec tak trzymalam ja na kolanach, a ona wtulona we mnie spala smacznie. Ja sobie ogladalam tv. Mala spala tak baaardz9o dlugo, o 19:00 zaczely sie Fakty i akurat pokazywali reportaz o malych dzieciach, ktore leza w szpitalach i nikt do nich nie przychodzi, ze pielegniarki w ogole do nich nie chodza, tylko na karmienie i przewijanie (bo nie maja czasu), a matki, ktore odwiedzaja wlasne dzieci (tzn. siedza tam dniami i nocami) nie moga nawet podejsc i pobawic sie, czy przytulic tych maluszkow, bo po prostu nie wolno im!!! No i leza te dzieciaczki, 3-mczny chlopczyk, ktory ciagle placze, bo jest sam i starsze dzieciaczki, ktore do wszystkich wyciagaja raczki z lozeczka...

Trzymalam moja Su na rekach i lzy ciekly mi po policzkach
Pana obudzilam ok. 19:30 (zreszta sam sobie nastawil zegarek), jak przelozylam Su do lozeczka, bo juz mi rece zdretwialy, mowie do niego, ze chcial wstawac, wiec go budze, a ten do mnie z tekstu: "a ja usnalem wczoraj i co??" Ja sie patrze i mowie: "jakie wczoraj? jeszcze nie ma jutra, jest czwartek, spales 2,5 godz."

Och, jaki on byl zaspany, nic nie mogl skumac, myslal, ze juz jest rano i ja wychodze do pracy

Gadalam do Niego, a on w trakcie zasypial i w koncu wypala do mnie: "Co to za zasilacz?"

hhahhaaa, chyba cos mu sie snilo, hhehheeeee, usmialam sie... No w kazdym razie kazalam mu czuwac, bo Su spi juz bardzo dlugo, wiec pewnie zaraz bedzie pobudka. Poszlam z psem, potem obejrzalam "Na Wspolnej", wykapalam sie, mala spala caly czas w lozeczku...

to juz ponad 3 godz.!!! Cos czulam, ze jak pewnie teraz tak zasnela, to w nocy da nam popalic. Ok. 21:30 ja nakrmilam na spiocha i chcialam przewinac, ale na przewijaku sie obudzila

No nic, wlozylam ja do lozeczka, lozeczko przystawilismy do lozka, ja sie polozylam na brzegu glowa w nogach, pogasilam swiatla i myslalam, ze Su jednak pojdzie spac... Ale ona sie rozkopala z kocyka, smoka wyplula, zaczel mi sie przewracac na boki w tym lozeczku, cos tam sobie pokrzykiwala radosnie, no wiec raczej ze spania nici... Pan zaproponowal, ze wezmie ja na troche do kojca, a ja zebym poszla spac. Ze mala sie pewnie zaraz zmeczy i usnie, to wtedy ja przeniesie do sypialni. Wiec poszedl z nia (jak ona sie smiala jak ja wyjal z tego lozeczka do pozycji pionowej

), a ja zasnelam jak kamien. Obudzil mnie po 24:00 z pytaniem czy dobrze polozyl mala do lozeczka, czy dobrze zawinal ja w kocyk i czym ja jeszcze nakryc... Okazalo sie, ze Su wscieka;a sie jeszcze przez prawie 2,5 godz.
No, ale ladnie przespala potem nocke (tzn. ja nie pamietam, zeby sie budzila i wkladala jej smoka do buzi), wstalam chwile przed 5:00, a mla obudzila sie ze 25 min pozniej - zrobilam jej mleko, pan ja nakarmil i przewinal, a potem wsadzil do bujaczka przy swoim lozku, wiec mala chwile popiszczala do zabawek i usnela, wiec jak wychodzilam do pracy po 6:00, to smacznie spali oboje :) Ciekawe jak dlugo...
Zaraz musze zadzwonic do tesciowki, zapytac jak sie czuje...
eeehh, jak sie rozpisalam... samej mi sie nie chce tego czytac, hhhehhee...
[ Dodano: 2009-02-27, 08:48 ]
czesc Iwona :) Nooo, dzisiaj bylas pierwsza :)
[ Dodano: 2009-02-27, 09:23 ]
czesc SHOO :)