przyszedl do mnie NIBY porozmawiac, w domu bylam sama bo rodzice pojechali do znajomych. on przyjechal o 19 gatka szmatka i wkoncu KAZAL mi sie pakowac i wracac do domu. wiec mu tlumaczylam ze chce odpoczac i jak mi udowodni ze mamy szanse to wroce. powiem szczerze ze juz zaczelam sie lamac i kombinowalam powrot tak za 2-3 tygodnie. nagle on zaczal krzyczec ze matka mnie buntuje a ja z niego robie idiote w oczach jego rodziny. wiec kazalam mu wyjsc- otworzylam drzwi , on podniosl sie ale nie z zamiarem wyjscia z mieszkania, tylko trzasna drzwi i zaczal mnie szarpac , uzywajac wulgaryzmow- ze jestem taka i owaka i gdyby nie on skonczylabym na ulicy z jakims marginesem. na to ja ze on tez jest margines tylko ze lepiej ubrany.
no i z calej silu uderzyl mnie w twarz, ale dostal szalu i uderzyl kilka razy- wybil mi zeba i mam mega sliwe pod okiem. potem powiedzial ze to ja go sprowokowalam i wyszedl. mnie mial gdzies nawet nie zadzwonil na pogotowie. sasiadka zawiozla mnie do clinici i tam juz zostalam, zawiadomili policje. dzis mam rozmowe z psychologiem i policja pytala sie czy chce z nim dalej byc. powiedzialam ze nie, przydziela mi z urzedu adwokata i bedzie sprawa rozwodowa a potem jak urodzi sie dziecko chce go pozbawic praw rodzicielskich.
z Vanessa wszystko ok- brzucha nie tknal. wiecie co dobrze ze teraz tak wyszlo, co by bylo gdzyby zrobil to na oczach dziecka.
wiec teraz musze szybko sie rozwiesc, potem pozbawic go praw, urodzic w spokoju i skonczyc szkole.
o facetach nie chce slyszec.
[ Dodano: 2009-02-27, 12:54 ]
on teraz jest w areszcie chyba 48 godzin, sedzia zadecyduje czy mozna wplacic kaucje. jezeli bedzie mozna, to na bank bedzie bardzo wysoka.
moj ojciec sie dowiadywal mozna mu przedstawic 2 zarzuty- 1 ze mnie pobil z premedytacja a 2 ze mogl spowodowac smierc naszego dziecka. ale o to juz sie spytam adwokata, bo ja z prawa nie za bardzo jestem.