katelajdka, mi sie wydaje ze juz sie chyba nienadaje bo nawet mrozonki maja swoja date ostatniego spozycia, a jednak jak robione w domku to tych konserwantow nie ma ani opakowania calkowicie szczelnego lub prozniwoego, ja bym raczej nie ryzykowala po dwoch miesiacach, ale niewiem dokladnie jak to jest wiec moze sie myle.
Dziewczyny ale wczoraj mialam fajny dzien, od opiekunki z Julenka wracalam przez 1 godzine kiedy droga spacerkiem + autobus zajmuje 10 minut, a to dlatego ze Julka sie zatrzymywala co kroczek by zerwac kwiatki
Zrywala kwiatki z trawki i podawala mi je do raczki mowiac TAK! ( po dunsku dziekuje, ale w jej jezyku to znaczy Dziekuje, Prosze lub Daj ). Tak to slodko wygladalo, mi nonono marzla bo nieprzygotowana bylam, raz sie anwet schowalam by zobaczyc co zrobi a ona sie rozejrzala, i nawet sie nieprzejela tylko dalej szla poszukiwac kwaitki hihihi W koncu po godzince jej sie znudzilo i wrocilismy do domku a ja cala zmarznieta, ale za to tak cieplutko mi sie na sercu zrobilo ze tak zrywala je i kladla mi do raczki.....
a potem wieczorkiem musze sie az pochwalic PRZYGOTOWALAM OBIAD!!!!!! hihihihih, robie to naprawde raz na rok jesli nie rzadziej, zrobilam kurczaka Des Voillaie i wyszedl pyszny!! Szkoda tylko ze jeden bo sie jeszcze nie wprawilam wiec jak wytluklam mlotkiem pierwszy kotlet to taki dziurawy ze zanic zwinac sie nie chcial wiec musialam dwa zuzyc zeby maselko ze srodka nie wypadalo, ale sie podzielismy i wyszlo przepysznie!! Maz w skali od 0 do 10 dal mi 10!! Hiii a to zadko mu sie zdarza bo ma zwyczaj bycia szczerym az do bolu hihiihih ale sie ucieszylam,