witam
Jeszcze zyje
a tylko dlatego ze jak przyjechalismy to tesciowej nie było a akurat jak wrociła to ja wbyłam z mała na spacer. Umówiłam sie na spacer z kolezanka styczniówka, tylko ze 2008 i jej synkiem. Spacer był rewelacja byłysmy w puszczy.
Potem wdepnełam na działke do tesciów bo robili grilla. I tam troszeczke zagotowałam.
Bo tesciowa na wstepie głupi tekst i na dodatek ze ona pojdzie z mała na spacer do znajomych. To jej powiedziałam ze mozemy isc razem. /No to ona stwierdziła ze pewnie ich juz nie ma. Ciekawe co? Dam jej dziecko a ona pół wsi obleci z dzieckiem i nie wiadomo co z nia beda robic i kto ja bedzie z wózka wyciagac
Zwariowała.
Teraz mała wykapana i próbuje zasnac. Próbuje bo tesciowa gania w drewniakah pod drzwiami tam i spowrotem do łazienki i co chwile otwiera drzwi do pokoju i zaglada i pyta czy mała juz spi? Jak mozna w takich warunkach zasnac
chyba predzej nerwicy sie nabawic
No ale coz do jutra przezyje. Choc tesciowa na jutro tez ma plan. Wysłac mnie z chłopami spróbowac rozłozyc namiot od przyczepy a ona pójdzie sama z mała na spacer. Niech sie nawet nie łudzi.
A tak wogóle to (kupili przyczepe bo musiała miec - napaliła sie jak szczerbaty na suchary, nie rozkładajac namiotu z gosciem i okazuje sie ze chyba rurki nie sa od niego a teraz wymysla zebysmy wymyslili co sie z tym da zrobic
Uff rozładowałam troche emocje. Mam nadzieje ze was nie zanudziłam