Chyba trzeba się z tym pogodzić. Ja jak mam ochotę popłakać to poprostu to robię, nie duszę niczego w sobie. Lepiej mi jak się poryczę i wyrzucę te emocje.
Ważne tylko żebym wtedy nie była sama. Zawsze przytulam się do męża, On już nawet nie pyta co się stało


Jak coś bardzo mnie złości albo właśnie mam płaczący dzień (średnio raz na dwa tyg) ale ryczę jak bóbr :) to staram się wyobrazić sobie moje dziecko

Nie wiem czy można pić melisę ale zapytam jak będę na wizycie.
Dziś się trochę martwię bo kłuje mnie w lewym boku ale tak minimalnie

