hej
wróciliśmy ze szpitala.... jest tragicznie... Krzysiek będzie miał operację/zabieg na kolano - artroskopię... i właściwie czekamy na telefon, bo jak tylko zwolni się miejsce,to jedziemy...
ze zdjęcia zrobionego dziś wynika, że ma pękniętą chrząstkę, która jest między kośćmi kolana i kiedy kolano wyskoczyło to wtedy ona się przemieściła, no i jak próbował sobie sam nastawić a potem chodził to wtedy zaczęła pękać
dlatego teraz nie może wyprostować nogi w kolanie i tak go boli... heh... po zabiegu mogę go zabrać od razu do domu i conajmniej 2 tyg będzie na zwolnieniu...
już był w pracy i powiedział, że jak zadzwonią to on dzwoni, że go nie będzie...
także teraz to juz w ogóle nasz wyjazd stanął pod znakiem zapytania... ja sama nie dam rady przejechać 2 tyś km, pojeździć po Polsce i wrócić...
przy okazji zbadał mu drugie kolano, gdzie ma pozrywane więzadła (sport to zdrowie
on były siatkarz II ligi
), zaskoczony, że po artroskopii (8 lat temu) nie miał rehabilitacji i nie zrekonstruowano mu więzadeł... ale zajmie się tym później, najpierw lewe kolano ...
jak on tam się kisił w tym szpitalu to ja bryknęłam na miasto i polazłam dobry kawał do polskiego sklepu, bo przypomniało mi się, że tam jest
mam wiaderko sera zmielonego i zrobię sernik - chłopcy uwielbiają, więc będą zajadali... no i kupiłam krem do tortów/ciast i dwa spody biszkoptowe
galaretkę mam, truskawy też, więc zrobię jeszcze takie ciacho
i do tego tort i styknie
Kobietki, po ile kupujecie kaszki, np. z malinami albo morelami? chyba z bobovity... bo w tym sklepie były po 3f i się zastanawiałam nad ceną i w końcu nie wzięłam...
kupiliśmy Młodemu zegarek na prezent
mam nadzieję, że się ucieszy... tatko sam wybierał, więc prawie sprząta i gotuje
no i teraz odpoczywamy, jak Młody wróci ze szkoły to zjemy i jedziemy na następne zakupy...
mam chaosik w glowie... muszę się ogarnąć z myślami...