witamy NOWĄ!!!!! :ico_buziaczki_big:
wiola, łączę się z Tobą w bólu-u nas też grypa żołądkowa
polegli kolejno-ja, Al i moja siostra
dlatego się nie odzywałam....dzieki Bogu powoli wychodzimy z tego, ale Aluś nadal kupsztaluje na całego
czytając wasze posty nasuwa mi sie jedna mysl-że Al jest daaaleko w tyle za waszymi Bejbikami....
na razie tylko siada sam i pełza-głównie do tyłu, na niezbyt duże odległości
jak złapie go za raczki, to wstaje, ale jeszcze bardzo kiepsko.... przyjmuje pozycje do raczkowania, ale korzysta z niej tylko do siadania....sama nie wiem co o tym mysleć, bo znaczna część dnia spedza na ziemi i niby powinno go to stymulować.....
co do jedzenia-u nas wygląda to tak-
*cyc poranny
*kaszka
*obiadek
*cyc
*deser (owoce itp)
*cyc na dobranoc
...i niestety od czasu porostu zębów zdarza się czasem cyc w nocy....tak w ogóle przez te ciagłe zmiany związane z naszym wyjazdem do Polski i przenoszeniem się z miejsca w miejsce, Aluś pól nocy spedza u mnie w łóżku....i dałam sobie spokój z tym radykalnym tresowaniem go....spotkałam się z fajnym cytatem na ten temat-
"Ludzie to jedyne istoty na Ziemi, które wypedzają swoje młode z legowiska"
dobra, lecę trochę posprzatać, bo w trakcie tej mojej choroby dosłownie pobojowisko powstało
jak ja sie cieszę, że juz po wszystkim, bo myslałam że skonam...a najgorsze że przez to odwodnienie strasznie mi pokarm zanikł...ale juz ok
[ Dodano: 2009-06-14, 15:19 ]
acha- w wolnej chwili wkleję Wam kilka fot z wakacji
acha numer 2- kupiłam nocnik....w mysl rodzinnej tradycji-wszystkie dzieci roczne w mojej rodzinie kupsztalowały juz na nocnik. Z sikaniem wiadomo-dłużej to trwało. na razie jeszcze nie trenujemy, bo widomo-ta przekleta choroba, ale jak tylko minie-sru!
acha nr 3
- któras sie pytała o lot samolotem. Al leciał juz 3 razy- Dublin-Wrocek, Wrocek-Stolyca, Stolyca-Dublin. W tym dwa ostatnie loty byłam z nim zupełnie sama. te loty miedzynarodowe masakra, bo wiadomo jak to tanie linie wyspowe-załadowane do ostatniego miejsca, czyli atrakcje typu koleś wpatrujacy się jak karmie małego-gwarantowane. z powrotem miałam raj, bo dali mi miejsce z tyłu samolotu i cały rząd miałam dla siebie
grunt to zabrać nowe, nigdy nie widziane zabawki i za wszelka cenę zachować spokój, bo to sie strasznie udziela bejbikom
Al w ogóle nie zakumał startu i lądowania
wiadomo-z tym jego adhd-wiercił sie strasznie, ale jakoś przeżylismy. najfajniejsza zabawka była rzecz jasna torebka na wymioty i instrukcja ewakuacji