uleczka170, wszystko w porządku...?
A ja byłam najpierw w szkole u Ewuni... Dostałam dyplomik za charyzmę, bezinteresowną pomoc i życzliwość oraz skuteczną walkę o dobro i uśmiech dzieci

Daliśmy pani prezencik, kwiatki, po czym pod koniec dostaję telefon od wychowawczyni Miśka, że mam natychmiast do szkoły przyjechać

No to dyla na autobus i jadę, z sercem na ramieniu, bo takim głosem to powiedziała, że mało zawału nie dostałam...

Po drodze myśli milion dziewięćset, Micha telefon wyłączony, niczego się nie mogę dowiedzieć...

Wpadam zdyszana do szkoły, idę do jego klasy... Tam na mnie czeka jeden z uczniów i ciągnie na aulę w tempie godnym olimpijczyka...

Taranujemy drzwi... W tym momencie pani dyrektor wywołuje moje dziecko... Serce wciąż mam na ramieniu... Atu... Gratulacje za osiągnięcie najlepszych wyników w całej szkole, za wzorowe zachowanie, pomoc w wyciągnięcia z bagna kilku kolegów, w ogóle och i ach...
Dziewczyny... Wyłam jak bóbr, jak dziecko... Moje maleńkie Misiaczki mordę na kłódkę trzymało trzy miesiące prawie... Straszył mnie kiepskimi wynikami, mało go w domu było, niewiele się uczył... Teraz wiem, że nie uczył się w domu, tylko przy okazji, kiedy innym pomagał...

Średnia...? 5,81...
Szok, wzruszenie, duma, klucha w gardle...
No i musiała matka zaraz wybulić na nowy telefonik

Myślałam, że z radości mnie udusi

Nie spodziewał się przecież...

Dumna i blada wróciłam do domku

A Wy gdzie...?
