No to się doigrałam. Wczorajsza wizyta u ginekologa zakończyła się zwolnieniem lekarskim na razie do 22 lipca, ale wszystko wskazuje na to, że to już do końca. Na początku wszystko było oki. Pogadaliśmy, zrobił mi cytologię, no a potem okazało się, że mam skróconą i miękką szyjkę macicy

Od tej pory muszę leżeć w łóżku, bo nawet siedzenie czy chodzenie może pogorszyć sprawę. Na szczęście nie ma jeszcze rozwarcia, bo inaczej wylądowałabym w szpitalu. Jestem przerażona, bo to dopiero 17 tydzień. Najgorsze, że od miesiąca czekałam na ten weekend, miałam jechać do rodziców na 30 rocznicę ślubu, miałam się w końcu spotkać z bratem i jego żoną, a przede wszystkim małą Mają. Bardzo za nimi tęsknię. A teraz nigdzie nie pojadę
Za dwa tygodnie mam iść na kontrolę, czy mimo leżenia się sytuacja nie pogarsza.
Nastrój niewiele poprawiło mi to, że mogłam posłuchać bicia serduszka mojej kruszynki. Bije miarowo i tętno ma na poziomie 147, więc wszystko jest oki.
Ehh muszę się z tym jakoś uporać, póki co mam doła i cały czas płakać mi się chce. Wiem, że mogło być gorzej i dobrze, że dość szybko wykryliśmy problem, lekarz twierdzi że stąd mogą być moje problemy z bólem pęcherza. Teraz muszę się uzbroić w cierpliwość i nie przemęczać się...