dzien dobry bobry!
Iwona H, oby Wam dzisiejsza kolacja wypalila.. szkoda by bylo odpuscic.
yoanna, noo, troche glupio ze strony sasiadki, ze nawet nie zapytala, ale skoro nie maja wlasnego auta (bo nie maja, nie?), to pomysl z oddawaniem kasy za benzyne jest dla nich abstrakcja pewnie... nie maja pojecia, ze to tyle kosztuje.
co do sukienek, to sliczna jest ta dla malej
Twoja tez mi sie bardzo podoba... sama jestem na etapie szukania sukienki na slub w pazdzierniku (nie moj :P) i ta, ktora pokazalas przypadla mi do gustu
tez lubie krotkie i troche zaslaniajace dekolt (tzn. moja plaska deske - hehe)
my wczoraj wieczorem poszlismy na kolacje do Gibu, napalilam sie bardzo na stek z tunczyka, bo jak bylismy tam rok temu, to ten tunczyk byl tak pyszny, ze pozniej snil mi sie po nocach
i czekalam, az jeszcze raz tam pojdziemy... no i poszlismy, ale chyba kucharz sie zmienil, albo szef... w kazdym razie, kolacja nie byla jakas super... taka przecietna
juz sie wyleczylam z tego tunczyka... w dodatku kelnerka sie machnela w rachunku i dodala nam jakies napoje.. dobrze, ze A. sie zorientowal i jej to wypomnial.
w restauracji nakarmilam Jasperka, wzielam go do odbicia i myslac, ze juz mu sie odbilo (nie slyszalam dobrze, bo byl halas) wlozylam go do wozka.
okolo 22 wrocilismy do domu, ale moze jakies 100 metrow przed domem, maly zwymiotowal w wozku - taki potezny belt to byl, caly wozek upaprany, on tez
podejrzewam, ze albo mu sie dobrze nie odbilo i w wozku go wytrzeslo, albo cos nie tak bylo z brokulami, ktore Jasper jadl na obiad (caly wozek byl w brokulach
)
po przyjsciu do domu, A. wykapal Jasperka, a ja wypralam wozek.. wlozylismy go do lozeczka i za 15 min poszlismy sprawdzic, czy jest ok, a ten siedzi w lozeczku - znowu caly obrzygany
zmienilam mu posciel, przebralam... nie chcial nic pic, nawet smoka nie chcial...
za kolejne 15 min to samo, znowu belt
no i znowu zmienianie poscieli i przewijanie go...
udalo mi sie wmusic w niego troche wody, bo pewnie byl juz niezle odwodniony
pozniej zasnal, a ja siedzialam przy lozeczku do 1 w nocy, bo balam sie, ze znowu sie zachlysnie i nie bedzie mial sily sie podniesc
na szczescie nic sie nie stalo.. przespal ladnie cala noc i obudzil sie o 8, zjadl duze sniadanie i teraz urzeduje - nic mu nie jest
nie lubie takich akcji... od razu pomyslalam o Su i zmierzylam mu temperature (normalna), sprawdzilam, czy nie ma wysypki...
dobrze, ze juz jest dobrze