wiem jak jest na wyspach - z jednej strony strach a z drugiej w wielu kwestiach maja rację1
ja np. w pierwszej ciąży do 5,5 miesiaca byłam w Anglii - nikt mnie za ten czas ani razu nie badał.
a kiedy mocno zakrwawiłam w 3 miesiącu to "pani doktor" zmierzyła mi cisnienie i spytała czy cos mnie boli. ja na to ze tak ze boli mnie lekko podbrzusze to zaleciła paracetamol w razie wiekszych bóli i do domu
tak sie z nia kłóciłam ze nie wyjde z gabinetu dopóki mnie nie zapewni ze wszystko z dzidzią ok. jak mogła po cisnieniu okreslic ze ciąza jest nadal żywa? nierozumiem tego.
uparłam sie że chce usg jeszcze raz zeby zobaczyc na własne oczy i koniec - i umówiła mnie. na szczescie wszystko było ok, ale potem sie bałam zostać do konca ciąży w GB i wróciłam właśnie w 5,5 miesiacu do pl.
i chyba nie żałuje bo sie potem koło 7 miesiąca okazało ze mam typową gestoze ciążową, nadcisnienie (np. ciśnienie 190/110mmHg itp.), wiec ogromne, do tego olbrzymie obrzęki ( nie miesciłam sie do żadnych butów a rodzinka mówiła do mnie "Fiona - wersja zielona") i jeszcze białko w moczu.
lezałam 4 razy w szpitalu i w dniu terminu musiałam sie zgłosić znowu, a że mały sie urodził 11 dni po terminie to łacznie moge zaliczyc 5 pobytów w szpitalu.
przy takim nadcisnieniu czesto dochodzi do odklejenia sie łożyska co grozi uduszeniem sie dziecka - kolezanka tak straciła dziecko na dwa tyg przed terminem porodu, wiec rozumiecie że byłam wystraszona jak nie wiem co.
nie wiem co by było gdybym była w anglii - tu sie czułam bezpiecznie.
dobra bo sie rozpisałam strasznie.
lece do małego bo sie zbudził z drzemki - trzeba jakiś obiadek zjeść.