rakowianka,
musze prztznac ze rozumiem co przechodzisz.nie trwalo to u mnie dlugo bo sie dosyc szybko pozbieralam ale wiem co czujesz.
po studiach zaczelam prace w szkole,pobudka o 6 zeby dojechac do pracy,powrot okolo 4-5 i tak do piatku.tulalam sie po wynajmowanych mieszkaniach okolo 3 lat bo wyprowadzilam sie na drugi koniec polski zeby pracowac w swoim zawodzie-bylam sama ,zdana na siebie z garsta dalszej rodziny w tej samej miejscowosci gdzie wynajmowalam mieszkanie.znajomi wiekszosc ze szkoly,czasem spotkanie na kawke i winko a potem do pustego mieszkanie.po jakims czasie wpadlam w rutyne i nawet wekendy spedzalam na sprawdzaniu klasowek i przygotowywaniu na nastepny tydzien.jak udalo mi sie zdobyc kredyt na mieszkanie i jak go kupilam to nawet nie mialam sie z kim z tego cieszyc.
przemyslalam wszystko co mam i co zrobilam po tym jak kolezanka miala zawal w wieku 26 lat!
kazdy weekend staralam sie gdzies pojechac,cos dla siebie zrobic-zaczely sie fryzjerki,wypady do kina(sama),nawet sama wyjezdzalam na wakacje na 2 tyg i....milo bylo pogadac z ludzmi z calej polski.mimo ze bylam sama nie przeszkadzalo mi to bo lubialam 'swoje towarzystwo'-brakowalo mi tylko czasu zeby to odkryc.nie szukalam zwiazku na sile i 5 lat temu przypadkowo poznala swojego meza.
co chcialam przez moj dluuuugi opis powiedziec jest to ze potrzebujesz czasu dla siebie-jedz na kilka dni gdzies gdzie lubisz byc,nawet nie musisz nigdzie wychodzic do ludzi,po prostu pomysl, nic nie rob.mnie pomagalo zawsze lazenie po gorach i wyjezdzalam zawsze na tydzien
nie sadze ze to depresja-zmeczenie,przemeczenie-ja to nazywam zmeczenie zyciem(ale bez podtekstow samobojczych
)
powodzenia i zycze wypoczynku