no tak, ostatnia. Tyle, ze jak byłam 2 tygodnie temu lekarz kazał mi przyjść na usg, tylko usg, bez wizyty. U mnie się płaci 130zł za wizyte i 130 za usg. Więc zapisałam się na samo usg. I dziś opłaciłam usg i weszłam do gabinetu usg i jjuz nie było szansy dopłacić potem za wizytę. Zwłaszcza, zę lekaz wcale nie uważał tego za konieczne. Poprzednim razem na wizycie tez mnie nie zbadał, bo stwierdził, ze "teraz to już nie ma po co tam łap pchać"
Nie przyszło mi do głowy w pierwszym odruchu zapytać o cc, bo powiedział mi, ze maly wazy 3800 a jedynym wskazaniem do cc była duż waga no i głowka, która widziałam na monitorze z wynikiem 34,8. No wiec luz. Ucieszyłam się i ok. Wylazłam z gabinetu usg, a lekarz w recepcji podał mi wydruk z usg czyli te wszystkie badania (nie zdjęcia, bo te drukują mu sie w gabinecie, a wyniki idą do drukarki w recepcji, ze wszystkich gabinetów) powiedzial, ze wszystko w porządku i sobie poszedł. I ja dopiero ubierając się zobaczyłam, ze na wydruku jest zupełnie co innego no i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, ze z tą głowką cos nie tak. Skoro 2 tyg temu miała 35,5 to nie może dzisiaj mieć 34,8. zaczełam nad tym myślec i myślec i szczerze mówiąc do jakichkolwiek wniosków (czyli,z ę poknocił) doszłam dopiero jakieś pół kilometra od przychodni, bo cały czas lazłam i czytałam. Zupełnie nie przyszło mi do głowy usiąść tam i sprawdzić czy wszystko jest ok.