hej laski
ja jeszcze przed wizytą o 15.00 wyjezdzamy.
powiedzcie mi wąłśnie jak wam lekarz obliczał termin porodu? mi dodał poprostu do pierwszego dnia ostatniej miesiaczki 40 tygodni
dziwne obliczanie..... ja miałam ostatnia miesiączke 28 sierpnia i jak sama sobie wyliczyłam to wziełam pod uwage (tak jak w pierwszej ciązy) długosc cykli miesiaczkowych w moim przypadku 26 dni i podzieliłam to na pół wyszło ze spodziewany dzien zapłodnienia wychodzi na 9 wrzesnia i dopiero do tego 9 wrzesnia dodałam sobie 40 tygodni i mi wyszedł termin na 16 czerwiec.
w szpitalu obliczyli mi tak samo i powiedzieli ze moje wyliczenia zgadzaja sie co do dnia i ze tak tez pokazuje usg.
a jak poszłam do lekarza juz do przychodzni to powiedział ze absolutnie tak sie ciązy nie oblicza i do pierwszego dnia miesiaczki dodał mi 40 tygodni i wyszedł mu 4 czerwiec...
ja juz sama nie wiem.. ale wydaje mi sie ze bezsensu liczyc ciaze kiedy sie ma okres przeciez ja w tym czasie w ciazy nie byłam to z puktu biologi jest nawet nie mozliwe.. nie wiem skad takie obliczenia..
spotkalam sie na internecie wielokrotnie tez z takimi terminami w kalendarzach ciazowych jak np. 16 tydzien ciazy (14 tydzien zapłodnieniowy)
moj lekarz w pierwszej ciazy obliczał mi ciaze według mojego schematu i był wdzieczny ze tak dobrze znam swoje cykle i ze je zapisywalam od dawna bo umial przynajmniej obliczyc dokladnie wiek ciazy nawet bez pomocy usg.
skad takie rozbierznosci w obliczaniu terminow u lekarzy ginekologów?