14 sty 2010, 14:24
Motylek22, gratulacje dla Filipka ;-D Jasiek zatrzymał się na poziomie mama, baba, iiiiii (nie mam pijęcia co to znaczy) lili (tak woła do kota) i buuu moc po za tym.. jakoś ciężko mu idzie nauka mówienia.. chociaż kilka dni temu nauczył się pokazywać nie ma..pytam go np. Jasio dzie jest tatuś ( jak P jest w pracy) a on rozkłada rączki i mówi "ma" w sensie nie ma.. aaa no i jeszcze czasami woła mam mam czyli am am i myj myj. ale to rzadko.. Kiedys rozmawiałam z naszą pediatrą i mówiła, że są dzieci, które uczą sie np chodzić i mówić jednocześnie i dają sobie rade, a są i takie, które jak się uczą chodzić to chodzić, a jak mówić, to mówić.. Nasz Jasiek chyba nalaży do rego drugiego rodzaju..
Fajnie, że masz z kim zostawiać Filipka, ja niestety nie mam takiego luksusu, a z miłą chęcią poszłabym do pracy, raz żeby dorobić do budrzetu, a dwa żeby się troche odchamić i wyjść do ludzi..
Ja dzisiaj robie kopytka na obiad, ostatnio jakoś nam przestały smakować mięsa, sosy i ziemniaki, ja najchętniej jadłabym naleśniki cały czas, P chyba też.. Ostatnio mięsko gotuje właściwie tylko dla Jasia..
[ Dodano: 2010-01-14, 13:36 ]
wiola85, to Ty kobieta pracująca dzisiaj jesteś.. Moja lodówka też soię prosi o mycie, całe szczęście sama się odmraża, ale za to zamrażarke musze odmrozić, bo już cała w szronie.. takmyśle, że chyba wykorzystam te mrozy, nie będe musiała sie nosić do takiej dużej zamrażarzy, która stoi w letniej kuchni..
Jasiek bardzo lubi naszego Papierza, mamy w domu obraz, na którym jest już staruszkiem i zawsze na niego zagląda, a moja babcia ma mniej więcej ten sam model, tylko Papierz młodszy o jakieś 20 lat i też mu się bardzo podoba.. W ogóle lubi chodzić do Kościoła i zazwyczaj był grzeczny, czasami poleciał na czworaka pod ołtarz.. teraz go nie zabieramy, bo u nas Kościoły nie sią ogrzewane, wiec stberia, ale od wiosny znów będziemy chodziić..
My dzisiaj nie bylismy na dworze, bo momo, że tylko -6/-7 stopni to jest straszny wiatr, nie dośc, że silny, to jesszcze taki zimny, więc sobie darowałam, bo przyszlibyśmy jak dwa sople, a Młody jutro miałby gorączke jak nic..
nic lece do tych moich kopytek, bo mężu wróci z pracy głodny znając życie..
a co do gotowania mężów.. to mój mimo, ze technolog żywienia zbiorowego z zawodu, to zupełnie nie potrafi gotować, albo wszystko zapomniał z lenistwa.. ostatnio jak gotował (jeszcze jak byłam w ciąży) to gulasz chciał zrobić w pół godziny.. wyszedł kamienny i bezpłciowy.. Jedyne co mu na prawde wychpdzi, to pierś z kurczaka z ryżem i ważywami.. danie popisowe..