Dziękujemy serdecznie za gratulacje - czyli wątek nam umarł śmiercią naturalną
Teraz pora na luty
Mój poród według przepowiedni
eve był szybki i dzięki temu niezbyt męczący ale mam nadzieję że nie spełni się dalsza część wróżby, że jej będzie teraz ciężki
W piątek trafiłam na patologię ciąży, ale długo tam nie poleżałysmy.
Obudziłam się o 3,00 w nocy i czułam skurcze ale były niezbyt mocne więc stwierdziłam że to pewnie znowu zmyłka. Nawet nie chciało mi się spojrzeć jak są często. No i leżałam godzinę i próbowałam zasnąć znowu ale jednak nie dałam rady. Po godzinie stwierdziłam że jednak sprawdzę co ile są te skurcze i przeszłam się do łazienki. Przeczyściło mnie i okazało się że mam lekkie krwawienie a skurcze co 3 min. No więc już byłam pewna że coś się dzieje. O 5,00 położna zawiozła mnie na porodówkę, podłączyła pod ktg no i wtedy poczułam że to poród, zaczęło porządnie boleć, ale rozwarcie tylko na 3 cm. Koszmar leżeć pod tym sprzętem, nie ma jak ruch, bynajmniej dla mnie. Ciężko było bo obok kobitki rodziły, był jakiś wysyp i ja zajęłam ostatnie wolne łóżko. Przed 6,00 położna mnie odpięła no i rozwarcie było już 5 cm co mnie trochę podbudowało. Poszłam sobie pod prysznic, przy okazji wysłałam parę sms'ów i zadzwoniłam do Piotrka. Powiedziałam mu żeby pojechał po teściową i spokojnie dojechał do mnie bo pewnie parę godzin jeszcze pochodzę, patrząc z perspektywy porodu z Piotrusiem. No i nie ma jak woda, dużo lepiej znieść skurcze.
Po pół godzinie wróciłam na salę i po paru skurczach zaczęłam czuć parte - normalnie myślałam że to jakaś pomyłka. Mówię o tym położnej, ona mnie zbadała i mówi że to prawie już ale muszę ze 3 parte jeszcze wytrzymać. A o 7,00 parę minut parcia, położna mi jeszcze trochę masowała krocze, no i moja maleńka się wyślizgnęła. Patrzyłam raz na nią, raz na położna i nie mogłam uwierzyć że to już. Naprawdę byłam w szoku że tak szybko wszystko się wydarzyło.
Maleńka zabulgotała i rozpłakała się, pokazali mi że dziewczynka i zabrali ją na badanie.
Ja się rozpłakałam, naprawdę o magiczna chwila dla kobiety. Niby 9 mies. dziecko w nas rośnie ale zobaczyć go pierwszy raz to najpiękniejsza chwila w życiu......
Okazało się że wody mi musiały odejść pod prysznicem, czego nawet nie zauważyła.
Urodziłam łożysko no i żeby nie wszystko było idealnie okazało się że trzeba mnie trochę wyczyścić. Ale przywieźli mi w tym czasie maleńką, powiedzieli jakie ma wymiary, że zdrowa więc było już mi wszystko jedno. Przyjemne to nie jest, ale miałam obok naturalne znieczulenie, które co chwila kwiliło, mogłam ją pogłaskać, uspokoić.
Po wszystkim wywieźli nas na salę obserwacyjną bo kolejna kobietka czekała na łóżko. A okazało się że ja ostatnia przyszłam na porodówkę a wyszłam pierwsza.
Trafiłam na super położną i super lekarkę - młoda babka bardzo jeszcze zaangażowana.
Uciekam bo maluch się obudził, jak się zorganizuję to wpadnę na nowy wątek