hejka
geheimnis, to faktycznie masz niezłą przeprawę ze Swoją Natalką
Moja Mysza też dużo nie śpi w dzień, ale przynajmniej nie płacze, tylko się śmieje, obserwuje co się dookoła niej dzieje, albo słodko sobie "gada". Także współczuję i się nie dziwię, że nie masz czasu na forum. Dietę spokojnie możesz rozszerzać i obserwować dzieciątko, nie ma potrzeby tak się katować, jeśli Córcia nie ma żadnych dolegliwości. Co do okresu, to ja też w przeciągu tych pierwszych 6 tyg. miałam przerwę, a później pojawiło się krótkie krwawienie. Ale niedawno dostałam już właściwy okres, w dodatku przerażająco intensywny
Pruedence, Adaś to kochany syneczek. Oszczędza mamusię, żeby mogła więcej czasu poświęcić starszej siostrzyczce
anetka607, powodzenia na szczepieniu
A co do rolek, to mam wielki uraz
To właśnie na rolkach nos złamałam
dzięki
zasnie to i ja sie klade
ja też tak robię
wydaje sie pomarszczony jak u bardzo sedziwej staruszki...
znam ten ból. Może brzuch mi mała oszczędziła, ale za to biodra mam straszne
Shiva, brawa za wagę
a tak się martwiłaś. Nie wiedziałam, że to tak ważne żeby dziecko główkę podnosiło. Ale na pewno rehabilitacja przyniesie efekty.
Dziś po raz pierwszy śnił mi się tata. Nie pisałam Wam wcześniej, ale odkąd mój tato nie żyje, w domu dzieją się dziwne rzeczy. Już w dniu jego śmierci Wika patrzyła na sufit i się dość długo śmiała, choć uśmiecha się tylko do ludzi. Później też ze 2 razy tak się zachowywała. Spaliły się 3 żarówki w lampach, za którymi tato nie przepadał. Nikt ich nie wymieniał, a zaczęły świecić. Pierwszej nocy wujek (mieszka na parterze) rozpalił nam w piecu, w nocy słyszał jak ktoś podkłada do pieca. My byliśmy pewni, że to wujek podkładał, bo aż do południa było ciepło. Mój brat poszedł po południu do pieca, a tam ciągle się paliło, mimo, że nikt przez ponad 18 godz. nic przy piecu nie robił. A dzisiaj śniło mi się, że wstałam w nocy i słyszałam jak mama z kimś rozmawia. Poszłam do pokoju rodziców, a tam tato w garniturze siedział na kanapie i spokojnie gadał z mamą. Powiedział mi, że będzie nas czasem odwiedzać. Spytałam się Go o to podkładanie w piecu, powiedział, że to on. Spytałam się o rozśmieszanie Wiki, też powiedział, że to on i bardzo się cieszył, że Wiki go widzi. Był wyraźnie zadowolony, że nie żyje. Powiedział też, że nawet sobie nie wyobrażamy ile duchów wokół krąży, ale żebyśmy się nie bali. Później zaczął się przebierać w swoją ulubioną koszulę i spodenki i zniknął... Mimo, że się nie obudziłam od razu po tym śnie, pamiętam go dokładnie i również to jest dziwne... W chwili jego śmierci byłam u teściów i w pewnej chwili ogarnął mnie taki lęk/dreszcz, spojrzałam na zegarek, była 9:48. Gdy tylko przyjechałam do domu spytałam o której tato umarł i się okazało, że właśnie o 9:48. To wszystko jest dla mnie niesamowite.