hejjjj
P pojechał wczoraj i jakoś dziwnie mi jest, chociaż przeżywam mniej niż poprzednim razem, ale i tak mi go brakuje, chociaż z drugiej strony życie wróciło do normalności, tzn wszystko znów jest poukładane,
skad ja to znam???
Moj K. tez przyjechal na weekend,po miesiacu nieobecnosci,Emi oszalała jak Go zobaczyła...a teraz kiedy wyjechal
mała ciagle chodzi i wola Tate,jest to strasznie przykre,ale co zrobic
Gie, dobrze,ze jeszcze o nas pamietasz,w obecnej sytuacji...ale rzeczywiscie czasem sie jest lepiej rozstac niz "drzec koty" miedzy soba i to w obecnosci dziecka...
mala moze miec cos z nerka... Zobaczymy po badaniach...
oby nie...
muszę wam powiedzieć że Maja ma zakładaną pieluszkę tylko do spania, ślicznie woła i siusiu i kupę, nie zakładamy już w dzień pieluszki - jestem taka dumna, że chyba zaraz pęknę
no masz powod do dumy
jezeli chodzi o nocnikowanie,u nas idzie to bardzooooooo opornie
Emilka siada na nocniku,ale nic w niego nie robi,nadal sluzy jej do noszenia na glowie
wszelkie tlumaczenia koncza sie fiaskiem...jak bylo tak cieplo mloda chodzila bez pieluszki ..to wszystko mialam zasikane
no nic niedlugo ide na (wymarzony)urlop i wtedy sie za nia wezme
za to gada jak najeta,wszystko powtarza...
potrafi juz powiedziec,Patryk,brat,dziadek,kocham,Marcin,Natalia...wszystko mowi juz w maire wyraznie
wracajac jeszcze do mojego K. jak pisalam wczesniej zjechal na weekend do domu,przyjechal w piatek wyjezdzal w poniedzialek poznym wieczorem...wszystko niby o,ale ja ten weekend wlacznie z poniedzialekiem spedzilam w pracy
bylam tak wsciekla,ze wybral akurat wlasnie TEN
13 czerwca,obchodzilismy 12 rocznice slubu...po pracy wypilsmy sobie po lampce wina,i tyle bylo ze swietowania...
poza tym to ostatnio znowu miałam poważną rozmowę z P. na nasz temat.
Ja całkowicie odpuściłam ale on miał się stara, a też odpuścił
dzisiaj ma się zdeklarować co robimy - zaproponowałam nam terapię jakąś albo po prostu sam musi sobie ze sobą poradzi
niby wszystko jest ok, ale ciągle czegoś brakuje
wspolczuje...
mam nadzieje,ze wszystko sie ulozy
u nas jest teraz idealnie...K. jak teraz wrocil po miesiacu...byl taki steskniony,taki kochany
jak nie moj maz hahah
kurcze co z ta pogoda...jak nie upaly to zimno..wrocilam ze spaceru z psami,normalnie zmarzlam a mialam zarzucona bluze od dresu
pod spodem koszulke..
chociaz teraz to mi gra...wyobrazacie sobie prace w restauracji w te upaly,przy niedzialajacej klimatyzacji????
dopiero dzisiaj ktos ma przyjsc i to dziadostwo naprawic...
bo rzeczywiscie to byla istna masakra....
ok,uciekam zrobic zakupy...
matko kochana jak ja juz marze o urlopie...hahhahahahah
paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa kochane
aha..z informacji z ostatniej chwili
....zaczełam palic
cholera znowu sie poddalam temu nalogowi